wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 5


"Patrz na świat oczyma dziecka,
ciesz się tym, co najmniejsze
w małości bowiem moc wielka.


A niedostrzegalnie, niewidzialne...?
- najcenniejsze na świecie
odkryjesz to zbliżywszy się do czyjegoś serca"







Przez ostatni tydzień strasznie mało czasu spędzałam z Kamilem. Postanowiłam mu to dzisiaj choć w małym stopniu wynagrodzić. Wpadłam na pomysł, abym zabrać go na wycieczkę do zoo. Dawno tam nie byliśmy, a ostatnio bardzo mu się podobało. Kiedy tylko wyszłam z pracy postanowiłam odebrać go z przedszkola i powiadomić o planach na dzisiejszy dzień. Jak już kiedyś wspominałam moje godziny pracy były dostosowane do godzin otwarcia przedszkola. Jestem bardzo wdzięczna panu Jackowi za okazane zrozumienie. Co prawda wujek Marcin mówił, że nie muszę pracować, bo on będzie mi wysyłał pieniądze, ale ja nie chciałam być na jego utrzymaniu. Chciałam być taka jak inne dziewczyny. Jednakże z wujkiem nie ma co dyskutować. Nadal wysyła mi drobne sumy, ale rzadko kiedy z nich korzystam. Leżą sobie spokojnie na koncie i czekają na swoja kolej.






~***~





Właśnie robiłam obiad mojemu kochanemu braciszkowi. Wujkowie poszli na jakieś spotkanie z kolegami, więc mogłam się spodziewać, że wrócą późną nocą, albo jutro rano. Są dorośli, więc nie muszę się o nich martwić.
 - Co chciałbyś dzisiaj robić?  - zapytałam Kamila nakładając mu porcje pierogów
- Nie wiem. Pójdziemy na chwilkę na plac zabaw? – zapytał mnie z nadzieja w głosie
- Myślałam raczej, aby iść do zoo, ale jak chcesz iść na plac zabaw, to nie ma sprawy
- Naprawdę pójdziemy do zoo? – zapytał, a jego oczy jakby się zaświeciły
- Jak zjesz ładnie obiad, to tak- powiedziałam z uśmiechem i udałam się trochę ogarnąć swój pokój, gdyż od kilku dni, a właściwie od dnia kiedy wujkowie do nas zawitali moje ubrania walały się we wszystkich możliwych miejscach. Akurat składałam moja kochana szara bluzę, kiedy z jej kieszeni wypadła jakaś karteczka. Początkowo chciałam ją wyrzucić, bo wyglądała jak rachunek ze sklepu, ale ja – ciekawska Julia- musiałam zobaczyć co tam jest. Nie myliłam się był to z pozoru zwykły rachunek. Jednak na jego odwrocie spostrzegłam żad dziewięciu liczb i podpis

„ Gdybyś jeszcze kiedyś potrzebowała kogoś do noszenia siatek, polecam się na przyszłość
Kuba”

Czytając to mimowolnie się uśmiechnęłam. „Kreatywny to on jest” – pomyślałam zapisując jego numer w telefonie
- Zjadłem, umyłem rączki i ubrałem się. Możemy już iść? – usłyszałam głos mojego współlokatora
- Jasne, tylko poprawimy troszeczkę twój wygląd – mówiłam przepinając guziki jego koszuli – teraz jest idealnie. Idź ubierz buty, a ja za chwile do Ciebie zejdę.






~***~





- Mam poważna sprawę. Czy to prawda, że jak pocałuje się żabę, to ona zamieni się w księcia?  - zapytał mały kiedy przechodziliśmy obok owych gadów
- Nie wiem, nie próbowałam
- A chciałabyś spróbować?
- Nie wiem. Jakoś nie uśmiecha mi się perspektywa całowania oślizgłej żaby. A tak poza tym to działa tylko na księżniczki.
 - A ty chciałabyś mieć takiego swojego księcia, już nie żabę?
- Każda dziewczynka kiedyś o tym marzyła.
- A teraz dalej chcesz?
- Pewnie, że tak. Dlaczego o to pytasz?
- W przedszkolu ostatnio czytaliśmy tę bajkę i właśnie teraz mi się wszystko przypomniało. Jak on musi wyglądać?
- Kto?
- No Twój książę/
- Nie ważne jak. W miłości to nie jest ważne. Liczy się uczucie jakie panuje pomiędzy dwoma osobami. „Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”. Zrozumiesz to za kilka lat – powiedziałam, a Kamil się uśmiechnął i już nic nie powiedział. Czasem zastanawiało mnie skąd on bierze takie pytania, ale potem uświadamiam sobie, że jest moim bratem. Mama mówiła, że kiedyś tez taka byłam. Czasem strasznie mi jej brakuje.






~***~






Byliśmy akurat obok małych małpek. Kamil uwielbia tą część chodzenia po zoo. Po prostu kocha te zwierzątka. Cieszyłam się widząc uśmiech na twarzy mojego braciszka.
- Julia, kupisz mi małpkę? – zapytał z powagą w głosie
- Kamil, ale gdzie ty będziesz ją trzymał?
- W łóżku. Będzie za mną spała. To będzie mój ulubiony pluszak – powiedział, a ja zdałam sobie sprawę jaka jestem głupia myśląc, iż Kamil mówi o prawdziwej – Jula, proszę, kupisz mi?
- Oczywiście – rzekłam i podałam rękę Kamilowi – to którą chcesz?  - zapytałam kiedy byliśmy przy sklepie z pamiątkami
- Tą z długimi wąsami – powiedział radośnie
- Zaczekaj tu n mnie. Pojdę zapłacić. Tylko nigdzie nie odchodź, dobrze? Zaraz wracam.
- Nie traktuj mnie jak dziecko. Co ja mam 2 latka?
- Nie, ale masz 5 – powiedziałam z uśmiechem i udałam się w stronę kasy. Gdy wróciłam zobaczyłam małego bawiącego się z jakimś chłopcem, a obok nich stała jakaś dziewczyna. Szybko podeszłam do nich i powiedziałam
- Dzień dobry. Przepraszam za niego. Miał tu na mnie zaczekać. Kamil, co mówiłam ci o rozmawianiu z nieznajomymi? – zwróciłam się do brata.
- W zasadzie to Fabi zaczepił Kamila, więc to ja powinnam przeprosić. Tak w ogóle Monika jestem.
- Julia, miło mi
- Mi również
- Kogo moje piękne oczy widzą? – usłyszałam dobrze znany mi głos za sobą – Czyżbym miał zaszczyt spotkać dziewczynę mojego przyjaciela?
- Dominik, proszę Cię przynajmniej ty nie zaczynaj
- Przecież tylko się droczę – powiedział i przytulił mnie na powitanie – Cześć mały co tam słychać?
- Nic. Jak widzisz Julia mnie zabrała do zoo i poznałem panią Monikę i Fabiana.
- Zdradzić ci sekret? – zapytał Legionista
- Tak!
- Ja ich znam. A drugi sekret jest taki, że Monika to moja dziewczyna.
- A Fabi to wasz synek? – zapytał z powagą Kamil, na co Dominik się tylko zarumienił
- Nie, to mój brat – powiedziała Monika. Kamil tylko pokiwał główką w geście zrozumienia i udał się wraz ze swoim nowo poznanym przyjacielem na mini plac zabaw, który znajdował się tuż przed nami.
- Przepraszam was za niego – powiedziałam
- Nic się nie stało. Dzieci już takie są. Nie mają tej bariery wstydu, co my – odpowiedziała brązowowłosa
- Czasem chciałoby się byś takim dzieckiem. Mieć życie bez kłopotów i zmartwień.  – dodałam
- Nie smuć się. Wszystko się ułoży – powiedziała Monika
- Chciałabym..
- To ja pójdę do dzieci, a wy tu sobie porozmawiajcie – wtrącił Dominik i po chwili zniknął
- Przejmujesz się tymi plotkami w Internecie? Nie martw się, po kilku dniach zapomną o wszystkim. Sama przez to przechodziłam.
- Serio?
- Tak, tylko z nami było inaczej. Nam udawało się ukrywać ten związek przed reporterami, ale pewnego dnia zrobili nam zdjęcia z Fabim i wszyscy jednogłośnie okrzyknęli, że to nasz syn.
- Nieźle. I jak to przyjęłaś?
- Początkowo byłam zła, ale Furmi dal mi do zrozumienia, że nie mam się tym przejmować. Cóż, takie życie dziewczyny piłkarza. Tobie też radzę, nie przejmuj się tym.
- Dzięki – powiedziałam i przytuliłam swoja nową przyjaciółkę

- Widzę, że my w samą porę. Zbiorowy misiek! – rzekł Furmi i już po chwili cała nasza piątka stała na środku trasy przytulając się. Później pożegnaliśmy się i wróciliśmy do swoich domów. Monika to całkiem fajna osoba. Rozmowa z nią bardzo wiele mi dała. Dzięki niej zrozumiałam, że nie warto się przejmować tym, co wypisują w gazetach czy Internecie. Ważne jest to w prawdziwym życiu i tylko to powinno się liczyć.

~***~
Próbowałam napisać dla Was coś dłuższego, ale wyszło takie coś. W następnym rozdziale postaram się poprawić ;)


1 komentarz:

  1. Świetny kocham Wasze blogi, a ten jest fantastyczny.
    Czekam z ogromną ciekawością na następny ;**
    Pozdrawiam Dagrasia ;**

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz. Dzięki Tobie mam motywację do pisania <33