"Patrz na świat oczyma dziecka,
ciesz się tym, co najmniejsze
w małości bowiem moc wielka.
A niedostrzegalnie, niewidzialne...?
- najcenniejsze na świecie
odkryjesz to zbliżywszy się do czyjegoś serca"
Przez ostatni tydzień
strasznie mało czasu spędzałam z Kamilem. Postanowiłam mu to dzisiaj choć w
małym stopniu wynagrodzić. Wpadłam na pomysł, abym zabrać go na wycieczkę do
zoo. Dawno tam nie byliśmy, a ostatnio bardzo mu się podobało. Kiedy tylko
wyszłam z pracy postanowiłam odebrać go z przedszkola i powiadomić o planach na
dzisiejszy dzień. Jak już kiedyś wspominałam moje godziny pracy były
dostosowane do godzin otwarcia przedszkola. Jestem bardzo wdzięczna panu
Jackowi za okazane zrozumienie. Co prawda wujek Marcin mówił, że nie muszę
pracować, bo on będzie mi wysyłał pieniądze, ale ja nie chciałam być na jego utrzymaniu.
Chciałam być taka jak inne dziewczyny. Jednakże z wujkiem nie ma co dyskutować.
Nadal wysyła mi drobne sumy, ale rzadko kiedy z nich korzystam. Leżą sobie
spokojnie na koncie i czekają na swoja kolej.
~***~
Właśnie robiłam obiad
mojemu kochanemu braciszkowi. Wujkowie poszli na jakieś spotkanie z kolegami,
więc mogłam się spodziewać, że wrócą późną nocą, albo jutro rano. Są dorośli,
więc nie muszę się o nich martwić.
- Co chciałbyś dzisiaj robić? - zapytałam Kamila nakładając mu porcje pierogów
- Nie wiem. Pójdziemy na
chwilkę na plac zabaw? – zapytał mnie z nadzieja w głosie
- Myślałam raczej, aby
iść do zoo, ale jak chcesz iść na plac zabaw, to nie ma sprawy
- Naprawdę pójdziemy do
zoo? – zapytał, a jego oczy jakby się zaświeciły
- Jak zjesz ładnie obiad,
to tak- powiedziałam z uśmiechem i udałam się trochę ogarnąć swój pokój, gdyż
od kilku dni, a właściwie od dnia kiedy wujkowie do nas zawitali moje ubrania
walały się we wszystkich możliwych miejscach. Akurat składałam moja kochana szara
bluzę, kiedy z jej kieszeni wypadła jakaś karteczka. Początkowo chciałam ją
wyrzucić, bo wyglądała jak rachunek ze sklepu, ale ja – ciekawska Julia-
musiałam zobaczyć co tam jest. Nie myliłam się był to z pozoru zwykły rachunek.
Jednak na jego odwrocie spostrzegłam żad dziewięciu liczb i podpis
„ Gdybyś jeszcze kiedyś
potrzebowała kogoś do noszenia siatek, polecam się na przyszłość
Kuba”
Czytając to mimowolnie
się uśmiechnęłam. „Kreatywny to on jest” – pomyślałam zapisując jego numer w
telefonie
- Zjadłem, umyłem rączki
i ubrałem się. Możemy już iść? – usłyszałam głos mojego współlokatora
- Jasne, tylko poprawimy
troszeczkę twój wygląd – mówiłam przepinając guziki jego koszuli – teraz jest
idealnie. Idź ubierz buty, a ja za chwile do Ciebie zejdę.
~***~
- Mam poważna sprawę. Czy
to prawda, że jak pocałuje się żabę, to ona zamieni się w księcia? - zapytał mały kiedy przechodziliśmy obok
owych gadów
- Nie wiem, nie
próbowałam
- A chciałabyś spróbować?
- Nie wiem. Jakoś nie
uśmiecha mi się perspektywa całowania oślizgłej żaby. A tak poza tym to działa
tylko na księżniczki.
- A ty chciałabyś mieć takiego swojego
księcia, już nie żabę?
- Każda dziewczynka
kiedyś o tym marzyła.
- A teraz dalej chcesz?
- Pewnie, że tak.
Dlaczego o to pytasz?
- W przedszkolu ostatnio
czytaliśmy tę bajkę i właśnie teraz mi się wszystko przypomniało. Jak on musi
wyglądać?
- Kto?
- No Twój książę/
- Nie ważne jak. W
miłości to nie jest ważne. Liczy się uczucie jakie panuje pomiędzy dwoma
osobami. „Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”. Zrozumiesz to za kilka lat
– powiedziałam, a Kamil się uśmiechnął i już nic nie powiedział. Czasem
zastanawiało mnie skąd on bierze takie pytania, ale potem uświadamiam sobie, że
jest moim bratem. Mama mówiła, że kiedyś tez taka byłam. Czasem strasznie mi
jej brakuje.
~***~
Byliśmy akurat obok
małych małpek. Kamil uwielbia tą część chodzenia po zoo. Po prostu kocha te zwierzątka.
Cieszyłam się widząc uśmiech na twarzy mojego braciszka.
- Julia, kupisz mi
małpkę? – zapytał z powagą w głosie
- Kamil, ale gdzie ty będziesz
ją trzymał?
- W łóżku. Będzie za mną
spała. To będzie mój ulubiony pluszak – powiedział, a ja zdałam sobie sprawę
jaka jestem głupia myśląc, iż Kamil mówi o prawdziwej – Jula, proszę, kupisz
mi?
- Oczywiście – rzekłam i
podałam rękę Kamilowi – to którą chcesz?
- zapytałam kiedy byliśmy przy sklepie z pamiątkami
- Tą z długimi wąsami –
powiedział radośnie
- Zaczekaj tu n mnie. Pojdę
zapłacić. Tylko nigdzie nie odchodź, dobrze? Zaraz wracam.
- Nie traktuj mnie jak
dziecko. Co ja mam 2 latka?
- Nie, ale masz 5 –
powiedziałam z uśmiechem i udałam się w stronę kasy. Gdy wróciłam zobaczyłam
małego bawiącego się z jakimś chłopcem, a obok nich stała jakaś dziewczyna. Szybko
podeszłam do nich i powiedziałam
- Dzień dobry.
Przepraszam za niego. Miał tu na mnie zaczekać. Kamil, co mówiłam ci o
rozmawianiu z nieznajomymi? – zwróciłam się do brata.
- W zasadzie to Fabi
zaczepił Kamila, więc to ja powinnam przeprosić. Tak w ogóle Monika jestem.
- Julia, miło mi
- Mi również
- Kogo moje piękne oczy
widzą? – usłyszałam dobrze znany mi głos za sobą – Czyżbym miał zaszczyt spotkać
dziewczynę mojego przyjaciela?
- Dominik, proszę Cię
przynajmniej ty nie zaczynaj
- Przecież tylko się
droczę – powiedział i przytulił mnie na powitanie – Cześć mały co tam słychać?
- Nic. Jak widzisz Julia
mnie zabrała do zoo i poznałem panią Monikę i Fabiana.
- Zdradzić ci sekret? –
zapytał Legionista
- Tak!
- Ja ich znam. A drugi
sekret jest taki, że Monika to moja dziewczyna.
- A Fabi to wasz synek? –
zapytał z powagą Kamil, na co Dominik się tylko zarumienił
- Nie, to mój brat –
powiedziała Monika. Kamil tylko pokiwał główką w geście zrozumienia i udał się
wraz ze swoim nowo poznanym przyjacielem na mini plac zabaw, który znajdował
się tuż przed nami.
- Przepraszam was za
niego – powiedziałam
- Nic się nie stało.
Dzieci już takie są. Nie mają tej bariery wstydu, co my – odpowiedziała brązowowłosa
- Czasem chciałoby się
byś takim dzieckiem. Mieć życie bez kłopotów i zmartwień. – dodałam
- Nie smuć się. Wszystko się
ułoży – powiedziała Monika
- Chciałabym..
- To ja pójdę do dzieci,
a wy tu sobie porozmawiajcie – wtrącił Dominik i po chwili zniknął
- Przejmujesz się tymi plotkami
w Internecie? Nie martw się, po kilku dniach zapomną o wszystkim. Sama przez to
przechodziłam.
- Serio?
- Tak, tylko z nami było
inaczej. Nam udawało się ukrywać ten związek przed reporterami, ale pewnego
dnia zrobili nam zdjęcia z Fabim i wszyscy jednogłośnie okrzyknęli, że to nasz
syn.
- Nieźle. I jak to przyjęłaś?
- Początkowo byłam zła,
ale Furmi dal mi do zrozumienia, że nie mam się tym przejmować. Cóż, takie
życie dziewczyny piłkarza. Tobie też radzę, nie przejmuj się tym.
- Dzięki – powiedziałam i
przytuliłam swoja nową przyjaciółkę
- Widzę, że my w samą
porę. Zbiorowy misiek! – rzekł Furmi i już po chwili cała nasza piątka stała na
środku trasy przytulając się. Później pożegnaliśmy się i wróciliśmy do swoich
domów. Monika to całkiem fajna osoba. Rozmowa z nią bardzo wiele mi dała. Dzięki
niej zrozumiałam, że nie warto się przejmować tym, co wypisują w gazetach czy Internecie.
Ważne jest to w prawdziwym życiu i tylko to powinno się liczyć.
~***~
Próbowałam napisać dla Was coś dłuższego, ale wyszło takie coś. W następnym rozdziale postaram się poprawić ;)
Świetny kocham Wasze blogi, a ten jest fantastyczny.
OdpowiedzUsuńCzekam z ogromną ciekawością na następny ;**
Pozdrawiam Dagrasia ;**