czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 7







"Nie martw się, będzie dobrze". Ten zwrot nie sprawia, że twoje problemy znikają. Daje jednak poczucie, że komuś na tobie zależy i nie jesteś sam z kłopotem.











~Kuba, po wyjściu od Juli~


Wyszedłem od niej wkurzony na siebie. Straciłem ją. Osobę na której mi tak strasznie zależało. Spojrzałem na telefon 23:23 ”i tak mnie nikt nie kocha” – pomyślałem i otworzyłem wiadomość od Dominika

„Stary! Jak się trzymasz? Gadałem z ochroną i oni powiedzieli, że nie wiedzą jakim cudem Ola weszła do środka. Mam nadzieję, że jakoś ogarniesz sprawę z Julą. Trzymaj się i jak będziesz potrzebował to dzwoń. Jestem pod telefonem
Aha i jeszcze jedno… Wasilewski jest mocno wściekły na Ciebie L

Gdyby to było takie proste – pomyślałem. Bez Julii moje życie straci sens. Znam ją kilka dni, a już wiem, że jest dla mnie najważniejsza. Okłamałem ją. Wcale nie chciałem być jej przyjacielem. Chciałem być kimś więcej. Kocham ją. Jej uśmiech, to, kiedy bez powodu stawia focha, kiedy zaczyna mówić jak katarynka.  A teraz? Wszystko straciłem. Przez własną głupotę. Jestem kretynem. Jak mogłem pozwolić na takie coś? „O nie” – pomyślałem „tak być nie może. Jutro muszę z nią porozmawiać. Bez niej moje życie nie będzie miało sensu.
Wszedłem do najbliższego sklepu i kupiłem butelkę wódki, ot tak, na zapicie smutków. Jednak zanim doszedłem do domu wyrzuciłem ją do kosza. Nie potrzebowałem jej. Potrzebowałem Julii, lecz ona nie chciała mnie znać.
Miałem iść spać, kiedy z kiszeni koszuli wypadł mi telefon, a na nim nasze zdjęcie. Jedyne jakie miałem. O ironio zrobił je fakt.pl. Byliśmy wtedy tacy radośni. Zupełnie niczym się nie przejmowaliśmy. Wpatrzony w wyświetlacz telefonu zasnąłem. Sam nie wiem kiedy. Obudził mnie dźwięk dzwonka. Spojrzałem na telefon. 10:53. Nieogarnięty poszedłem otworzyć. „No to mam przerąbane” – pomyślałem, kiedy w drzwiach zobaczyłem Wasilewskiego. Wszedł do mieszkania, przyparł mnie do ściany i zaczął mówić:
- Jeśli to ty jesteś sprawcą cierpień Julii radzę Ci to naprawić. W przeciwnym razie mnie popamiętasz- rzekł i wyszedł. Najchętniej od razu pojechałbym do niej, ale gdybym zawalił trening Urban by mnie zamordował. Ogarnąłem się więc i za trzy dwunasta stałem już przed Pepsi Areną. Tym razem czekał nas lekki trening. Trener miał chyba dobry humor. Tylko 15 kółek, rozciąganie i oczywiście gra wewnętrzna. Chyba szło mi nawet dobrze, trener coś tam do mnie mówił,  coś w stylu „trzymaj tak dalej, a wyjdziesz w pierwszym składzie”. Szczerze? Nie obchodziło mnie to. Jedyną osobą, którą się przejmowałem nie byłem JA, a Julia. Wiem, ciągle o niej myślę. Dziwne.. zawsze kiedy  miałem jakiś kłopot przychodziłem na boisko i wszystko stawało się łatwiejsze. Tym razem było inaczej. Po treningu postanowiłem postrzelać trochę do bramki. Trenerowi powiedziałem, że słabo u mnie z celnością, ale tak na prawdę chciałem się na czymś wyładować. Wszyscy już wyszli, a ja siedziałem na murawie i tępym wzrokiem patrzyłem się przed siebie.
- Może teraz będziesz chciał pogadać? – usłyszałem Dominika. On zawsze jest kiedy go potrzebuję. Czasem zastanawiam się jak on to robi. W odpowiedzi na jego pytanie skinąłem tylko głową i wskazałem miejsce obok siebie.
- powiedziała, że niszczy mi życie i lepiej będzie jak nie będziemy się ze sobą kontaktować – powiedziałem, a Dominik poklepał mnie po ramieniu.
- Daj jej troszeczkę czasu. To dziewczyna. Musi sobie wszystko poukładać. Dla niej tego wszystkiego jest za dużo. Ten artykuł,  akcja z Olą. Ty już się do tego przyzwyczaiłeś, ale dla niej to trudne. Daj jej czas.
- Może masz rację
- Nie może tylko na pewno.

- To co do mnie czy do ciebie? Zapytał kiedy wychodziliśmy ze stadionu.
- Nie musisz ze mną jechać.
- Do mnie czy do Ciebie? – powtórzył pytanie, a ja wiedziałem, że nie odpuści.
- Do mnie – powiedziałem i wsiedliśmy do mojego samochodu. Dominika dzisiaj przywiozła Monika, więc z jego autem nie było problemu.

~***~   Tymczasem u Julii

[…]Nagle usłyszałam głos dzwonka. Pomyślałam,  że to pewnie wujkowie czegoś zapomnieli, więc bez wahania otworzyłam Za drzwiami zobaczyłam jego. Człowieka, który przez większość życia niszczył mi je.
-No co się tak patrzysz? Nie wpuścisz mnie? – zapytał z ironicznym uśmieszkiem
- Nie mam takiego zamiaru!
- Jak to, mnie nie zaprosisz do środka?
- Nigdy w życiu. Cierpiałam przez ciebie tyle lat, a ty tak po prostu wracasz? Nie chcę Cie widzieć! Odejdź, albo zadzwonię na policję!
- Policją mnie jedziesz straszyła? – wszedł i uderzył mnie w policzek – Gdzie Kamil?
- U wujków – skłamałam, a on mnie znowu uderzył
- Nie kłam, widziałem Was.
-Czego chcesz? – zapytałam zła
- Bądź grzeczna, a nic ci się nie stanie. Na prawdę nie wiesz o co mi chodzi? Chcę Kamila. Masz zeznać na najbliższej rozprawie, że będzie mu lepiej u mnie. A jeśli tego nie zrobisz, to pożałujesz.
- Nigdy – powiedziałam, a on mnie pchnął na otwarte okno. Tak niefortunnie się stało, że uderzyłam plecami o jego róg  i na moich plecach powstała długa kreska, z której wypływała powoli krew. Tak strasznie to szczypało.
- To jak? Będziesz grzeczna? – zapytał, a ja skinęłam tylko głową. I ani słowa policji. Zrozumiano? – rzekł i wyszedł.
To było straszne. On znowu niszczy mi życie. Bałam się, że zabierze mi Kamila. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na tapetę. Byłam tam ja i Kuba. W napływie emocji zadzwoniłam do niego, lecz nie dałam rady nic powiedzieć. Rozłączyłam się. Co ja sobie myślałam? Jeszcze niecałe dwadzieścia cztery godziny temu mówiłam mu, że nie powinniśmy się widywać, a teraz do niego dzwonię. Usiadłam z głowa ukrytą w kolanach i zaczęłam płakać.

~***~ 


U mnie postanowiliśmy pograć w FIFE. Zawsze lepiej się przy niej rozmawiało. Nawet dobrze mi szło. Wygrana i remis. Nie jest ze mną aż tak źle.
- Co byś zrobił gdyby Julia zadzwoniła?
- Odebrałbym – powiedziałem bez namysłu
- To czemu tego nie robisz? – zapytał, a  ja poczułem się jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. Nie słyszałem, bo miałem wyciszone dzwonki. Na szczęście zdążyłem. Nacisnąłem zieloną słuchawkę i usłyszałem głuchą ciszę. Już miałem się rozłączyć kiedy usłyszałem ciche łkanie. Jej się mogło coś stać!
- Dominik ja jadę do niej – powiedziałem zabierając swoje kluczyki od auta
- Jechać z Tobą?
- Jesteś wielki, ale ja sam muszę sobie z tym poradzić – powiedziałem i wyszedłem. Normalnie do niej miałem 25 minut samochodem. To było za długo. Złamałem chyba wszystkie możliwe przepisy i już po 10 byłem na miejscu. Drzwi były otwarte. Tu na 100% musiało się coś stać. Siedziała w salonie. Jak najszybciej podbiegłem do niej i przytuliłem ją, lecz ona jeszcze bardziej się wystraszyła.



~***~



Ktoś wszedł do domu. Co jeśli to znowu on? Zbliżał się do mnie. Nie podnosiłam głowy, ale czułam to. Poczułam jak mnie przytula i wystraszyłam się. Niepewnie podniosłam głowę  zobaczyłam tego, którego potrzebowałam najbardziej na świecie.
- To Ty – powiedziałam cicho. – Przepraszam nie powinnam dzwonić. Miałam zniknąć, chciałam abyś był szczęśliwy, a ja tylko stwarzam problemy i…
- Nie – przerwał mi – bardzo dobrze, że zadzwoniłaś. Nie pozwolę na to, abyś zniknęła. Za bardzo mi na Tobie zależy – powiedział,  a ja przytuliłam się do niego. –Chciałbym, żeby było jak dawniej…
-Ja też. Nie odchodź już nigdy, nawet jeśli Cię będę o to prosić
- Nie mam zamiaru. Zostanę nawet i na za zawsze – odpowiedział, a ja poczułam się tak bezpiecznie jak dziecko w ramionach swojego ojca. Mocno się do niego przytuliłam i zaczęłam rzewnie płakać. Nie odpowiedział już nic. Trzymał mnie w swoich ramionach i to mi wystarczało. Z jednej strony czułam się głupio, że wczoraj tak go potraktowałam, a z drugiej cieszyłam się, że jest tu że mną. W nim miałam oparcie. Kiedy był obok mnie, już niczego się nie bałam


~***~



Zasnęła. Wyglądała tak niewinnie. Jakby wszystko co się wokół niej dzieje ją nie dotyczyło. Zaniosłem ją do jej łóżka i dopiero wtedy spostrzegłem, że na jej plecach widnieje jedna wielka krwawa rana. Przewróciłem ją na brzuch, obyłem ranę i udałem się znaleźć jakąś apteczkę, a następnie jakimś sposobem udało mi się ją opatrzyć. Okryłem ją kołdrą, a sam poszedłem usiąść na fotelu w jej sypialni. Sam nie wiem kiedy zasnąłem. Nagle obudziło mnie jej wołanie
- Kuba, śpisz? – zapytała
- Nie, stało się coś?
- Jak długo tu siedzisz? – zapytała, a ja spojrzałem na telefon. 6.03
- Około 5 godzin – odpowiedziałem
- Ten fotel jest niewygodny. Chodź na łóżko – powiedziała i zrobiła mi miejsce. Położyłem się obok niej. Próbowałem zasnąć, ale to było strasznie trudne. Leżałem obok dziewczyny, która mi się strasznie podobała, a nie mogłem jej, objąć, przytulić, a co dopiero pocałować. Leżałem i rozmyślałem nad wszystkim co się ostatnio wydarzyło. Kim jest ten ktoś kto tutaj był i co się tu wydarzyło? Przez te dwa pytania nie mogłem zasnąć. Około 8.00 do pokoju przyszedł Kamil
- Jula, spisz jeszcze? -  zapytał, a ja go uciszyłem pokazując palec na ustach. Wyszliśmy z pokoju, a mały zapytał
- Co tutaj robisz?
- Julia chciała ze mną porozmawiać.
- A dlaczego u nas spałeś?
- Bo Julia bała się, ze jak pojadę do domu w nocy to ktoś mnie porwie.
- To dlaczego spałeś z nią, a nie w pokoju gościnnym? – on chyba nigdy nie odpuści
- Bo.. Julia zgubiła klucze do tamtego pokoju – hmm.. chyba mogłem wymyślić jakąś inną wymówkę
- Były u mnie w pokoju – powiedział, a ja odetchnąłem z ulgą, bo uwierzył.
- Skoro już tu u nas jesteś to zrobiłbyś mi śniadanie?
- Jasne, a co byś chciał?
- Kanapki – odpowiedział, a ja zabrałem się za ich wykonanie. Wyciągnąłem z lodówki masło, szynkę, ser, jakieś pomidory się znalazły i przygotowałem je Kamilowi
- I jak, smakuje?  - zapytałem
- Są dobre, ale Julka zawsze najpierw daje szynkę potem ser, a nie na odwrót.
- Zapamiętam. Jeśli jeszcze kiedyś będę ci robił śniadanie zrobię to według przepisu Julii – powiedziałem z uśmiechem – Co byś chciał teraz robić?
- Zawsze rano w soboty oglądamy bajki. Pójdziesz ze mną? – zapytał, a ja wziąłem go na ręce i razem usiedliśmy na kanapie w salonie.  Włączył jakieś bajki i wiecie co? W sumie to nawet fajne. Taki powrót do dzieciństwa. Wygłupiałem się z małym kiedy na dół zeszła Julka. Strasznie smutna. Kamil od razu podbiegł do niej i ja przytulił.
- Kuba Ci coś zrobił, że jesteś taka smutna? Mogłaś go wysłać w nocy do domu. Porwaliby go i byłoby dobrze – powiedział, a ona nie wiedziała o co mu chodzi. Powiedziałem tylko bezgłośnie – potem Ci to wytłumaczę – a ona skinęła głową
- Nie, Kuba mi nic nie zrobił. Jestem smutna, bo… dzisiaj ma być brzydka pogoda – powiedziała, a jej brat poszedł dalej oglądać bajki. My tym czasem udaliśmy się do kuchni.
- Zjedz coś – powiedziałem – To dobrze Ci zrobi
- Sugerujesz coś? – zapytała i lekko się uśmiechnęła
- Nie, ale śniadanie to najważniejszy posiłek dnia, więc powinnaś zjeść – mówiłem robiąc kanapki
- Nie musiałeś
- Ale chciałem
- O co chodziło Kamilowi z tym porwaniem? – zapytała, a ja opowiedziałem całą rozmowę z Kamilem – Zmyślać to ty umiesz
- To dla jego dobra. Z resztę ty z tą pogoda nie byłaś lepsza. Jedz kanapki – powiedziałem, a ona zrobiła to co kazałem. Wyglądała dzisiaj tak prześlicznie. Poprawka, ona zawsze jest piękna. Ciekawe co by się stało gdybym ja teraz pocałował? – pomyślałem, lecz zaraz potem skarciłem siebie. Jesteśmy przyjaciółmi i tak ma zostać.
- Coś się stało? Mam coś na twarzy? – zapytała, a mnie zrobiło się głupio. Jaki ze mnie dureń przez cały czas się na nią patrzyłem. Większej gafy już popełnić nie mogłem.

- Nie, wyglądasz cudownie. Zamyśliłem się troszeczkę – powiedziałem, a ona się tylko do mnie uśmiechnęła i dalej jadła śniadanie.

~***~
Przepraszam, że tak późno, ale przez ostatnie dni nie miałam dostępu do laptopa. Zaległości u Was jak najszybciej postaram się nadrobić ;)
Rozdział taki bez sensu... Niby miałam na niego pomysł, a wyszło jak same widzicie, beznadziejnie. Nie wiem co jest tego powodem. Może brak motywacji? Ech.. nie ważne, nie będę się tu nad sobą użalać ;) Oddaję w wasze ręce rozdział 7 i życzę miłego czytania :)


P.S Polska Dania 3:2 :)) <33 Wiedziałam, że moja wiara w nich kiedyś zostanie doceniona! :) 
"I zawsze graj do ostatniego gwizdka"

2 komentarze:

  1. Kocham kocham i jeszcze raz kocham ;**
    Super, że Julka pogodziła się z kubą, bo teraz bardzo będzie Go potrzebować :))
    Pozdrawiam i czekam na kolejny Dagrasia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie że taki długi :P

    http://dortmunder-junge.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz. Dzięki Tobie mam motywację do pisania <33