"Nie martw się, będzie dobrze". Ten zwrot
nie sprawia, że twoje problemy znikają. Daje jednak poczucie, że komuś na tobie
zależy i nie jesteś sam z kłopotem.
~Kuba, po wyjściu od
Juli~
Wyszedłem od niej wkurzony na siebie. Straciłem ją. Osobę na
której mi tak strasznie zależało. Spojrzałem na telefon 23:23 ”i tak mnie nikt
nie kocha” – pomyślałem i otworzyłem wiadomość od Dominika
„Stary! Jak się trzymasz? Gadałem z ochroną i oni
powiedzieli, że nie wiedzą jakim cudem Ola weszła do środka. Mam nadzieję, że
jakoś ogarniesz sprawę z Julą. Trzymaj się i jak będziesz potrzebował to dzwoń.
Jestem pod telefonem
Aha i jeszcze jedno… Wasilewski jest mocno wściekły na
Ciebie L
”
Gdyby to było takie proste – pomyślałem. Bez Julii moje
życie straci sens. Znam ją kilka dni, a już wiem, że jest dla mnie
najważniejsza. Okłamałem ją. Wcale nie chciałem być jej przyjacielem. Chciałem
być kimś więcej. Kocham ją. Jej uśmiech, to, kiedy bez powodu stawia focha,
kiedy zaczyna mówić jak katarynka. A
teraz? Wszystko straciłem. Przez własną głupotę. Jestem kretynem. Jak mogłem
pozwolić na takie coś? „O nie” – pomyślałem „tak być nie może. Jutro muszę z
nią porozmawiać. Bez niej moje życie nie będzie miało sensu.
Wszedłem do najbliższego sklepu i kupiłem butelkę wódki, ot
tak, na zapicie smutków. Jednak zanim doszedłem do domu wyrzuciłem ją do kosza.
Nie potrzebowałem jej. Potrzebowałem Julii, lecz ona nie chciała mnie znać.
Miałem iść spać, kiedy z kiszeni koszuli wypadł mi telefon,
a na nim nasze zdjęcie. Jedyne jakie miałem. O ironio zrobił je fakt.pl.
Byliśmy wtedy tacy radośni. Zupełnie niczym się nie przejmowaliśmy. Wpatrzony w
wyświetlacz telefonu zasnąłem. Sam nie wiem kiedy. Obudził mnie dźwięk dzwonka.
Spojrzałem na telefon. 10:53. Nieogarnięty poszedłem otworzyć. „No to mam
przerąbane” – pomyślałem, kiedy w drzwiach zobaczyłem Wasilewskiego. Wszedł do
mieszkania, przyparł mnie do ściany i zaczął mówić:
- Jeśli to ty jesteś sprawcą cierpień Julii radzę Ci to
naprawić. W przeciwnym razie mnie popamiętasz- rzekł i wyszedł. Najchętniej od
razu pojechałbym do niej, ale gdybym zawalił trening Urban by mnie zamordował.
Ogarnąłem się więc i za trzy dwunasta stałem już przed Pepsi Areną. Tym razem
czekał nas lekki trening. Trener miał chyba dobry humor. Tylko 15 kółek,
rozciąganie i oczywiście gra wewnętrzna. Chyba szło mi nawet dobrze, trener coś tam do mnie mówił, coś w stylu „trzymaj
tak dalej, a wyjdziesz w pierwszym składzie”. Szczerze? Nie obchodziło mnie to.
Jedyną osobą, którą się przejmowałem nie byłem JA, a Julia. Wiem, ciągle o niej
myślę. Dziwne.. zawsze kiedy miałem
jakiś kłopot przychodziłem na boisko i wszystko stawało się łatwiejsze. Tym
razem było inaczej. Po treningu postanowiłem postrzelać trochę do bramki.
Trenerowi powiedziałem, że słabo u mnie z celnością, ale tak na prawdę chciałem
się na czymś wyładować. Wszyscy już wyszli, a ja siedziałem na murawie i tępym
wzrokiem patrzyłem się przed siebie.
- Może teraz będziesz chciał pogadać? – usłyszałem Dominika.
On zawsze jest kiedy go potrzebuję. Czasem zastanawiam się jak on to robi. W
odpowiedzi na jego pytanie skinąłem tylko głową i wskazałem miejsce obok
siebie.
- powiedziała, że niszczy mi życie i lepiej będzie jak nie
będziemy się ze sobą kontaktować – powiedziałem, a Dominik poklepał mnie po
ramieniu.
- Daj jej troszeczkę czasu. To dziewczyna. Musi sobie
wszystko poukładać. Dla niej tego wszystkiego jest za dużo. Ten artykuł, akcja z Olą. Ty już się do tego
przyzwyczaiłeś, ale dla niej to trudne. Daj jej czas.
- Może masz rację
- Nie może tylko na pewno.
- To co do mnie czy do ciebie? Zapytał kiedy wychodziliśmy
ze stadionu.
- Nie musisz ze mną jechać.
- Do mnie czy do Ciebie? – powtórzył pytanie, a ja
wiedziałem, że nie odpuści.
- Do mnie – powiedziałem i wsiedliśmy do mojego samochodu.
Dominika dzisiaj przywiozła Monika, więc z jego autem nie było problemu.
~***~ Tymczasem u
Julii
[…]Nagle usłyszałam głos dzwonka. Pomyślałam, że to pewnie wujkowie czegoś zapomnieli, więc
bez wahania otworzyłam Za drzwiami zobaczyłam jego. Człowieka, który przez
większość życia niszczył mi je.
-No co się tak patrzysz? Nie wpuścisz mnie? – zapytał z
ironicznym uśmieszkiem
- Nie mam takiego zamiaru!
- Jak to, mnie nie zaprosisz do środka?
- Nigdy w życiu. Cierpiałam przez ciebie tyle lat, a ty tak
po prostu wracasz? Nie chcę Cie widzieć! Odejdź, albo zadzwonię na policję!
- Policją mnie jedziesz straszyła? – wszedł i uderzył mnie w
policzek – Gdzie Kamil?
- U wujków – skłamałam, a on mnie znowu uderzył
- Nie kłam, widziałem Was.
-Czego chcesz? – zapytałam zła
- Bądź grzeczna, a nic ci się nie stanie. Na prawdę nie
wiesz o co mi chodzi? Chcę Kamila. Masz zeznać na najbliższej rozprawie, że
będzie mu lepiej u mnie. A jeśli tego nie zrobisz, to pożałujesz.
- Nigdy – powiedziałam, a on mnie pchnął na otwarte okno.
Tak niefortunnie się stało, że uderzyłam plecami o jego róg i na moich plecach powstała długa kreska, z
której wypływała powoli krew. Tak strasznie to szczypało.
- To jak? Będziesz grzeczna? – zapytał, a ja skinęłam tylko
głową. I ani słowa policji. Zrozumiano? – rzekł i wyszedł.
To było straszne. On znowu niszczy mi życie. Bałam się, że
zabierze mi Kamila. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na tapetę. Byłam tam ja i
Kuba. W napływie emocji zadzwoniłam do niego, lecz nie dałam rady nic
powiedzieć. Rozłączyłam się. Co ja sobie myślałam? Jeszcze niecałe dwadzieścia
cztery godziny temu mówiłam mu, że nie powinniśmy się widywać, a teraz do niego
dzwonię. Usiadłam z głowa ukrytą w kolanach i zaczęłam płakać.
~***~
U mnie postanowiliśmy pograć w FIFE. Zawsze lepiej się przy
niej rozmawiało. Nawet dobrze mi szło. Wygrana i remis. Nie jest ze mną aż tak
źle.
- Co byś zrobił gdyby Julia zadzwoniła?
- Odebrałbym – powiedziałem bez namysłu
- To czemu tego nie robisz? – zapytał, a ja poczułem się jakby ktoś wylał na mnie
kubeł zimnej wody. Nie słyszałem, bo miałem wyciszone dzwonki. Na szczęście
zdążyłem. Nacisnąłem zieloną słuchawkę i usłyszałem głuchą ciszę. Już miałem
się rozłączyć kiedy usłyszałem ciche łkanie. Jej się mogło coś stać!
- Dominik ja jadę do niej – powiedziałem zabierając swoje
kluczyki od auta
- Jechać z Tobą?
- Jesteś wielki, ale ja sam muszę sobie z tym poradzić –
powiedziałem i wyszedłem. Normalnie do niej miałem 25 minut samochodem. To było
za długo. Złamałem chyba wszystkie możliwe przepisy i już po 10 byłem na
miejscu. Drzwi były otwarte. Tu na 100% musiało się coś stać. Siedziała w
salonie. Jak najszybciej podbiegłem do niej i przytuliłem ją, lecz ona jeszcze
bardziej się wystraszyła.
~***~
Ktoś wszedł do domu. Co jeśli to znowu on? Zbliżał się do
mnie. Nie podnosiłam głowy, ale czułam to. Poczułam jak mnie przytula i
wystraszyłam się. Niepewnie podniosłam głowę
zobaczyłam tego, którego potrzebowałam najbardziej na świecie.
- To Ty – powiedziałam cicho. – Przepraszam nie powinnam
dzwonić. Miałam zniknąć, chciałam abyś był szczęśliwy, a ja tylko stwarzam
problemy i…
- Nie – przerwał mi – bardzo dobrze, że zadzwoniłaś. Nie
pozwolę na to, abyś zniknęła. Za bardzo mi na Tobie zależy – powiedział, a ja przytuliłam się do niego. –Chciałbym,
żeby było jak dawniej…
-Ja też. Nie odchodź już nigdy, nawet jeśli Cię będę o to
prosić
- Nie mam zamiaru. Zostanę nawet i na za zawsze –
odpowiedział, a ja poczułam się tak bezpiecznie jak dziecko w ramionach swojego
ojca. Mocno się do niego przytuliłam i zaczęłam rzewnie płakać. Nie
odpowiedział już nic. Trzymał mnie w swoich ramionach i to mi wystarczało. Z
jednej strony czułam się głupio, że wczoraj tak go potraktowałam, a z drugiej
cieszyłam się, że jest tu że mną. W nim miałam oparcie. Kiedy był obok mnie,
już niczego się nie bałam
~***~
Zasnęła. Wyglądała tak niewinnie. Jakby wszystko co się
wokół niej dzieje ją nie dotyczyło. Zaniosłem ją do jej łóżka i dopiero wtedy
spostrzegłem, że na jej plecach widnieje jedna wielka krwawa rana. Przewróciłem
ją na brzuch, obyłem ranę i udałem się znaleźć jakąś apteczkę, a następnie
jakimś sposobem udało mi się ją opatrzyć. Okryłem ją kołdrą, a sam poszedłem usiąść
na fotelu w jej sypialni. Sam nie wiem kiedy zasnąłem. Nagle obudziło mnie jej
wołanie
- Kuba, śpisz? – zapytała
- Nie, stało się coś?
- Jak długo tu siedzisz? – zapytała, a ja spojrzałem na
telefon. 6.03
- Około 5 godzin – odpowiedziałem
- Ten fotel jest niewygodny. Chodź na łóżko – powiedziała i
zrobiła mi miejsce. Położyłem się obok niej. Próbowałem zasnąć, ale to było
strasznie trudne. Leżałem obok dziewczyny, która mi się strasznie podobała, a
nie mogłem jej, objąć, przytulić, a co dopiero pocałować. Leżałem i rozmyślałem
nad wszystkim co się ostatnio wydarzyło. Kim jest ten ktoś kto tutaj był i co
się tu wydarzyło? Przez te dwa pytania nie mogłem zasnąć. Około 8.00 do pokoju
przyszedł Kamil
- Jula, spisz jeszcze? -
zapytał, a ja go uciszyłem pokazując palec na ustach. Wyszliśmy z
pokoju, a mały zapytał
- Co tutaj robisz?
- Julia chciała ze mną porozmawiać.
- A dlaczego u nas spałeś?
- Bo Julia bała się, ze jak pojadę do domu w nocy to ktoś
mnie porwie.
- To dlaczego spałeś z nią, a nie w pokoju gościnnym? – on
chyba nigdy nie odpuści
- Bo.. Julia zgubiła klucze do tamtego pokoju – hmm.. chyba
mogłem wymyślić jakąś inną wymówkę
- Były u mnie w pokoju – powiedział, a ja odetchnąłem z
ulgą, bo uwierzył.
- Skoro już tu u nas jesteś to zrobiłbyś mi śniadanie?
- Jasne, a co byś chciał?
- Kanapki – odpowiedział, a ja zabrałem się za ich
wykonanie. Wyciągnąłem z lodówki masło, szynkę, ser, jakieś pomidory się
znalazły i przygotowałem je Kamilowi
- I jak, smakuje? -
zapytałem
- Są dobre, ale Julka zawsze najpierw daje szynkę potem ser,
a nie na odwrót.
- Zapamiętam. Jeśli jeszcze kiedyś będę ci robił śniadanie
zrobię to według przepisu Julii – powiedziałem z uśmiechem – Co byś chciał
teraz robić?
- Zawsze rano w soboty oglądamy bajki. Pójdziesz ze mną? – zapytał,
a ja wziąłem go na ręce i razem usiedliśmy na kanapie w salonie. Włączył jakieś bajki i wiecie co? W sumie to
nawet fajne. Taki powrót do dzieciństwa. Wygłupiałem się z małym kiedy na dół
zeszła Julka. Strasznie smutna. Kamil od razu podbiegł do niej i ja przytulił.
- Kuba Ci coś zrobił, że jesteś taka smutna? Mogłaś go
wysłać w nocy do domu. Porwaliby go i byłoby dobrze – powiedział, a ona nie
wiedziała o co mu chodzi. Powiedziałem tylko bezgłośnie – potem Ci to
wytłumaczę – a ona skinęła głową
- Nie, Kuba mi nic nie zrobił. Jestem smutna, bo… dzisiaj ma
być brzydka pogoda – powiedziała, a jej brat poszedł dalej oglądać bajki. My
tym czasem udaliśmy się do kuchni.
- Zjedz coś – powiedziałem – To dobrze Ci zrobi
- Sugerujesz coś? – zapytała i lekko się uśmiechnęła
- Nie, ale śniadanie to najważniejszy posiłek dnia, więc
powinnaś zjeść – mówiłem robiąc kanapki
- Nie musiałeś
- Ale chciałem
- O co chodziło Kamilowi z tym porwaniem? – zapytała, a ja
opowiedziałem całą rozmowę z Kamilem – Zmyślać to ty umiesz
- To dla jego dobra. Z resztę ty z tą pogoda nie byłaś
lepsza. Jedz kanapki – powiedziałem, a ona zrobiła to co kazałem. Wyglądała
dzisiaj tak prześlicznie. Poprawka, ona zawsze jest piękna. Ciekawe co by się
stało gdybym ja teraz pocałował? – pomyślałem, lecz zaraz potem skarciłem
siebie. Jesteśmy przyjaciółmi i tak ma zostać.
- Coś się stało? Mam coś na twarzy? – zapytała, a mnie
zrobiło się głupio. Jaki ze mnie dureń przez cały czas się na nią patrzyłem.
Większej gafy już popełnić nie mogłem.
- Nie, wyglądasz cudownie. Zamyśliłem się troszeczkę –
powiedziałem, a ona się tylko do mnie uśmiechnęła i dalej jadła śniadanie.
~***~
Przepraszam, że tak późno, ale przez ostatnie dni nie miałam dostępu do laptopa. Zaległości u Was jak najszybciej postaram się nadrobić ;)
Rozdział taki bez sensu... Niby miałam na niego pomysł, a wyszło jak same widzicie, beznadziejnie. Nie wiem co jest tego powodem. Może brak motywacji? Ech.. nie ważne, nie będę się tu nad sobą użalać ;) Oddaję w wasze ręce rozdział 7 i życzę miłego czytania :)
P.S Polska Dania 3:2 :)) <33 Wiedziałam, że moja wiara w nich kiedyś zostanie doceniona! :)
"I zawsze graj do ostatniego gwizdka"
Kocham kocham i jeszcze raz kocham ;**
OdpowiedzUsuńSuper, że Julka pogodziła się z kubą, bo teraz bardzo będzie Go potrzebować :))
Pozdrawiam i czekam na kolejny Dagrasia ;)
Fajnie że taki długi :P
OdpowiedzUsuńhttp://dortmunder-junge.blogspot.com/