"W każdym detalu, akordzie i dźwięku, bez Ciebie życie nie miałoby sensu"
Ona siedziała w swoim pokoju na fotelu. Tym samym, co Jakub zeszłej
nocy. Zakładała opatrunek na kolano, które było mocno po odzierane. Bolało jak
cholera, ale dopiero wtedy kiedy zobaczyła jak rana okropnie wygląda. Przedtem nie
odczuwała bólu. Siedziała i rozmyślała. Jak teraz będzie wyglądało jej życie? Czy
już zawsze będzie żyła w strachu, ze Kamil zostanie jej odebrany? Bała się. nie
o siebie, lecz o Kamila. Nie chciała znowu przegrać. Tym razem to ona będzie górą.
Tym razem musi być górą! Wiedziała, że Kuba jej pomoże, ale czy to wystarczy?
Czy warto go w ogóle w to wciągać? Co gdyby jemu stała się jakaś krzywda? Tego by
nie przeżyła.
- Musze być silna! – powiedziała i udała się do kuchni. Zastała
tam swojego… no właśnie. Przyjaciela? Tak, to określenie najlepiej odda ich
relacje. Patrzył w dal za oknem. Oparła się o framugę drzwi i spoglądała na
niego. On, rozmyślał nad ostatnimi zdarzeniami, ale głównie jego myśli
zaprzątała ona. Kochał ją i mino tego, że jego zdaniem, ona tego nie
odwzajemnia będzie przy niej i pomoże jej. Będzie się starał ze wszystkich sił,
aby była szczęśliwa. Odwrócił się i zobaczył ją. Stała oparta o framugę drzwi
ubrana w bluzkę do połowy ud, spodenki i skarpetki. Spojrzeli na siebie i
wiedzieli, ze musza ze sobą porozmawiać. Usiedli przy stole kuchennym i
milczeli. Żadne z nich nie mogło się odezwać. Wkrótce Julia przerwała ciszę.
- Powinnam Cie przeprosić. Tak nagle do Ciebie zadzwoniłam,
a Ty mimo tego co Ci zrobiłam przyjechałeś. Ja…
- Od tego się ma przyjaciół – przerwał jej
- Daj mi skończyć – powiedziała – Chcę, żebyś wiedział, że
wtedy kiedy ona przyszła, a ja… naprawdę poczułam się tak jak ona mówiła. Jak
dziwka, ale potem przyszedłeś i... źle Cie oceniłam. Nie powinnam tego robić.
Przepraszam – powiedziała, a po jej policzku spłynęła łza, którą Jakub
natychmiast otarł – Chcę, żebyś wiedział, że to wiele dla mnie znaczy. To co
powiedziałeś wczoraj i samo przyjście tu do mnie. Cieszę się, że jesteś –
powiedziała i mocno przytuliła się do legionisty.
- Przyjaciele powinni sobie pomagać – odpowiedział, odsunął
się od niej i posadził ją na stole, tak, aby była na wysokości jego oczu.
Chwycił ją za rękę i spojrzał na nią. Patrzeli na siebie jakby byli w transie.
Ich usta dzieliły już tylko centymetry. Ona – nie była świadoma tego co robi,
on chyba też nie. Jednak nie mogli tego zrobić. Kuba nie mógł zrobić tego
Julii. Kolejny raz jej nie może stracić. Odsunął się od niej i nadal trzymając
jej ręce rzekł
- Wiesz, ze jeszcze jest coś o czym musimy porozmawiać? – w
odpowiedzi na to dziewczyna tylko skinęła głową – Jeśli nie chcesz to nie mów,
daj mi w twarz, albo co tam wolisz, ale ja muszę wiedzieć. Julia, co się tutaj
wczoraj wydarzyło? – zapytał, ona spuściła wzrok, a jej twarz wyraźnie
posmutniała
- Jeszcze chyba nie jestem na to gotowa – szepnęła, usiadła
na jego kolanach i mocno do niego przytuliła. W tym momencie usłyszeli głośne chrząknięcie.
Oboje jak oparzeni odskoczyli od siebie i usłyszeli
- Może ja nie w porę. Przeszkadzam wam w czymś?
- Nie, wujek w samą porę – odrzekła Julia
- Ja po małego na trening. Obiecałem mu wczoraj.
- Pójdę spakować mu plecak – rzekła i zniknęła za drzwiami.
- No to teraz się zacznie – pomyślał Kuba. Sam na sam z Wasilewskim.
- Słuchaj. Nie wiem jak to zrobiłeś, że się pogodziliście,
ale wyrazy uznania, ale jeszcze jeden taki numer, to inaczej będziemy rozmawiać
– wycedził Wasyl, a młody pomocnik Legii patrzył na niego wielkimi oczyma
- No już się tak nie stresuj. Musiałem coś zrobić i
zadziałało. – ciągnął dalej Marcin. – To jak sztama?
- Sztama.
- Widzę, że się dobrze dogadujecie – powiedziała Julia
niosąc plecak Kamila.
- Jasne – odparli obaj faceci
- To my już pójdziemy! – rzekł ochoczo Wasyl, Julia
ucałowała swojego braciszka na pożegnanie i poszła zamknąć drzwi na klucz.
~***~
Zostaliśmy sami. Postanowiliśmy pooglądać telewizję.
Przytuleni do siebie patrzyliśmy na jakiś film, ale ja nie mogłam się na nim za
bardzo skupić. Kuba chyba też. To chyba był ten moment. Poczułam, że muszę się wygadać.
Telewizor był na tyle cicho, ze nie wymagał zmiany głośności, więc zaczęłam
mówić
- Wczoraj był tu mój ojciec. Powiedział, że zabierze mi
Kamila, ale nie może… Teraz kiedy wszystko już jest dobrze, on pojawia się i
wszystko psuje – powiedziałam, a łzy same cisnęły mi się do oczu.
- Jak to odebrać Tobie Kamila? Nic nie rozumiem –
powiedział, a ja przełknęłam tylko głośno ślinę i postanowiłam mówić dalej
- Kiedyś byliśmy szczęśliwą rodziną. Ja, mama, on i Kamil.
Byliśmy wzorcową rodziną. Kochaliśmy się. w naszym życiu nie było żadnych trosk.
Pewnego dnia ojciec przyszedł do domu nietrzeźwy. Kłócił się z mamą, a ja? Musiałam
tego słuchać. I wtedy stało się. Podniósł na nią rękę. Pobił ją. Później to
stawało się rutyną. Przychodził pijany, bił mamę, a potem też i mnie. Następnego
dnia zachowywał się tak, jakby nic się nie stało. W końcu mama z Kamilem
uciekli, a ja musiałam zostać. Nie byłam jej prawdziwą córką. Byłam dzieckiem z
pierwszego małżeństwa taty… W końcu opieka społeczna się nami zajęła i trafiłam
do domu dziecka. Nie Na długo. Gdy miałam trochę ponad 17 lat wróciłam do domu.
On zmienił się. Niby na lepsze, ale ja nie widziałam w tym poprawy. Każdego
dnia po szkole musiałam zmywać, prać, robić mu obiad, a potem dopiero mogłam
się uczyć. Traktował mnie jak swoja osobistą służącą, a ja bałam się, że jeśli
mu się przeciwstawię pobije mnie. Trwało to ponad pół roku. W dniu moich 18
urodzin jak zawsze po szkole poszłam robić obiad, a on spał. Zebrałam się na
odwagę, zebrałam najpotrzebniejsze rzeczy do torby i uciekłam. Mieszkałam w
Brukseli. Nie wiedziałam gdzie jest mama. Nie mogłam się z nią kontaktować.
Chciała mnie zabrać, ale nie mogła. Uciekłam pod stadion, do wujka Marcina. Miałam
zadzieję, ze tam będzie. Nie myliłam się. zabrał mnie do siebie. Wtedy spotkał mnie
kolejny cios. Mama nie żyła, a Kamil był w domu dziecka. Wtedy miałam przed
sobą tylko jeden cel. Wyciągnąć Kamila stamtąd. I udało się. zamieszkałam w
Warszawie i nawet dobrze sobie radzę. Kamil jest ze mną, tylko od czasu do
czasu zagląda do nas kurator, ponieważ jeszcze nie dostałam pełnej opieki.
Czeka mnie jeszcze jedna rozprawa. Kamil nie pamięta domu dziecka. Był za mały
i cieszę się z tego. A ja? Znalazłam pracę, przyjaciółkę i moje życie powoli
wracało do normy. – powiedziałam i więcej nie mogłam z siebie wykrztusić.
Zaczęłam mocno płakać, a Kuba tylko przytulił mnie do siebie. Trzymał mnie tak,
ze miałam wrażenie, ze nigdy nie puści. Usłyszałam tylko
- Jestem przy Tobie. - Kiedy już się troszeczkę uspokoiłam
podniósł moją głowę i powiedział
- Musisz z tym iść na policję
- Nie mogę, on zabronił mi i …
- Tym bardziej powinnaś pójść. On nie może czuć satysfakcji z
tego, że ma nad Tobą władzę.
- Boję się – powiedziałam cicho. Pójdziesz ze mną? –
wyszeptałam
- Oczywiście – odrzekł i przytulił do siebie. On jest
kochany. Jest przy mnie i to chyba najważniejsze.
- Ty nie masz przypadkiem treningu? – zapytałam zmieniając
temat
- No niby mam, ale…
- Nie ma żadnego ale. Kiedy zaczyna się?
- Za godzinę
- No to co ty tu jeszcze robisz?
- Przytulam Cię – odpowiedział spokojnie
- Gdzie masz rzeczy? No już zbieraj się! Nie możesz przeze
mnie przegapić treningu. No Kuba, ruszaj się. No już – mówiłam jak katarynka
- Wróciła moja Julia – powiedział z uśmiechem
- Ja Ci pokarze wróciła jak nie pójdziesz na trening
- Pójdę, ale Ty idziesz ze mną.
- A po co?
- Dopingować mnie J
- A co jeśli akurat przyjdzie wujek z Kamilem? Musze zostać w domu.
- To napisz im, żeby przyjechali na stadion z nim. – rzekł,
a do mnie właśnie przyszedł sms
„Cześć mała. Może Kamil u nas przenocować? Jest strasznie
zmęczony, i chciałby zostać. To jak?”
„ Nie mam nic przeciwko ;)”
- Chyba jednak nie przyjdą – powiedziałam
- Stało się coś?
- Zmęczenie dało się we znaki. Kamil zostaje u wujków na noc.
- Czyli teraz spokojnie możesz ze mną iść.
- Ale ja tam nie pasuje. Nie znam nikogo
- Znasz mnie i Dominika. To wystarczy
- A co jeśli mnie wyproszą?
- Nie wyproszą. Jak Ty nie pójdziesz to ja też nie.
- No to mnie załatwiłeś – powiedziałam – Za 15 minut będę
gotowa – rzekłam i udałam się do swojego pokoju.
~***~
Rozdział troszeczkę smutny i krótszy, ale kiedyś taki musiał się ukazać :) Mam nadzieję, ze Wam się spodoba :) Przepraszam, za późną porę dodania, ale wcześniej nie było jakoś czasu...
A własnie! Póki pamiętam ;) Jeśli macie jakieś uwagi odnośnie wyglądu bloga czy muzyki piszcie. Jeśli Wam nie pasuje zmienię :)
Trzymajcie dzisiaj o 20:45 kciuki za Legię :)
Do następnego ;**
Buziaki ;**
Anonimka/J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz. Dzięki Tobie mam motywację do pisania <33