"Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się świat"
Janusz Korczak
Przychodzi taki czas w życiu, w którym możemy powiedzieć, że wiele rzeczy zaczyna nam sprzyjać. Czasem mała rzecz potrafi zmienić nasze życie do takiego stopnia, ze nie poznajemy sami siebie. Stajemy się bardziej radośni i bardziej optymistycznie nastawieni do życia. Otrzymujemy tak pozytywna dawkę radości, że pragniemy się nią podzielić z innymi. Przecież trzeba dzielić się radością. Możliwość podarowania komuś odrobiny szczęścia sprawia, że sami czujemy się lepiej. Czyż nie jest tak?
Julka również po odzyskaniu pamięci czuła się inaczej. Ciągle rozpierała ją energia, którą pragnęła podzielić się ze wszystkimi. Wpadła na pomysł, aby pójść do kilku przedszkoli i przeczytać dzieciom bajki. Niby mały gest, a uszczęśliwi zarówno dzieci jak i osoby czytające, ponieważ możliwość zauważenia uśmiechu na twarzy dzieciaczków to rzecz wspaniała. Również dzieci ucieszą się, gdy ktoś ich odwiedzi, a poza tym czytanie rozwija wyobraźnię.
W swoją akcję dziewczyna Koseckiego postanowiła zaangażować piłkarz Legii Warszawa. Za pozwoleniem sztabu oraz trenera Berga pożyczyła sobie wybranych piłkarzy i razem z nimi udała się do przedszkola. Swoją drogą szkoleniowcy nie mieli nic przeciwko. Oni też twierdzili, że to doskonały pomysł. Cala akcja zorganizowana była jednak po cichu tak, aby media się nie dowiedziały, bo przecież nie chodzi o promowanie się piłkarzy, a o wywołanie uśmiechu na twarzy maluchów.
Po załatwieniu wizyty w przedszkolach i zwolnieniu Koseckiego, Rzeźniczaka, Żyry i Furmiego przez trenera chłopaki razem z Julka udali się do jednego z zaplanowanych na dzisiaj trzech przedszkoli, gdzie zostali pozytywnie przyjęci przez dzieci. W ostatnim przedszkolu jednak chłopaki mieli wyjątkową publiczność. Był tam Kamil, który obiecał, ze surowo oceni swoich "wujków". Jako jedyne dziecko wiedział, ze piłkarze mają ich odwiedzić, gdyż to miała być niespodzianka dla innych. On sam, kiedy "przypadkiem" podsłuchał jak Julka rozmawia o tym przez telefon postanowił, że nie zdradzi tajemnicy.
- Dzień dobry, Julia Mielny. Przyszłam razem z piłkarzami Legii na czytanie bajek.
- Dzień dobry. Patrycja Krzemień. Milo Państwa widzieć. Dzieci już czekają, proszę wejść do sali. Nasze przedszkole jest stosunkowo małe - posiada tylko trzy grupy wiekowe, dlatego postanowiłam, iż wszystkie dzieci razem wysłuchają bajeczki. Czy to jakiś problem?
- Nie, to żadem problem - odpowiedziała z uśmiechem dziewczyna po czym wszyscy weszli do sali.
- Dzieci, przyprowadziłam Wam specjalnych gości. Przywitajcie się ładnie. - powiedziała przedszkolanka
- Dzień-do-bry - odkrzyknęły maluszki
- W takim razie ja oddaję Pani głos. W razie gdyby coś się działo jestem w gabinecie - powiedziała i zniknęła za drzwiami.
- No to co dzieciaczki, może się Wam przedstawimy - zaczęła - Ja nazywam się Julka i jestem...
- Najładniejszą dziewczyną na świecie - wtrącił się Kosa
- Jego nie słuchajcie, głupoty mówi. To jest Kuba Kosecki - wskazała na swojego chłopaka- Ten obok niego to Kuba Rzeźniczak, dalej jest Dominik Furman i Michał Żyro.
- Jesteśmy piłkarzami Legii Warszawa. Ktoś z Was może wie co to za klub? - zapytał Rzeźnik na co zgłosiło się kilka dzieci. - No to świetnie!
- Przyszliśmy tutaj do Was, aby przeczytać Wam bajeczkę. Lubicie słuchać bajek? - zapytał Furmi
- Taaaaak!!! - odpowiedziały radośnie dzieci
- W takim razie mamy dla Was bajkę o Łukaszu, który zapragnął spełnić swoje marzenia. - rzekł Żyro i cała piątka zmieniając się zaczęła czytać książeczkę dla dzieci napisaną przez mało znaną polską autorkę Emilię Sośniewicz (wymyśliłam ją). Po przeczytaniu książki piłkarze zadali dzieciom kilka pytań odnośnie przeczytanego tekstu, a potem nadszedł czas na pytania dzieci.
- Chcielibyście o coś nas zapytać? - zapytał Rzeźnik
- A ćy wy też chodziliście do przedszkola kiedyś? - zapytała jakaś pięciolatka
- Oczywiście że chodziliśmy - odparł Dominik
- I.. i tez tak jak my bawiliście się zabawkami? - zapytało kolejne
- Tak jak Wy bawiliśmy się, ale tez uczyliśmy się liczyć, rysowaliśmy obrazki... - odpowiedział Żyro
- a wy macie już dzieci takie jak my?
- Oni jeszcze nie maja, ale ja mam synka, tyle że jest malutki, ma 2 miesiące (kiedyś pisałam, ze jego dziewczyna jest w ciąży)
- A który z Was jest najlepszym piłkarzem? - zapytał chłopiec w ostatnim rzędzie. Chłopaki otworzyli usta, by coś powiedzieć, lecz szybko odpowiedziała za nich Julia
- Każdy z nich pełni w drużynie inną rolę, dlatego każdy jest ważny i jego wkład w wygranie meczu jest ogromny.
Dzieci zadały jeszcze kilka pytań piłkarzom, po czym pożegnali się oni z maluszkami i zabrali Kamila do domu.
- No i jak mały? Jak Ci się podobało? - zapytała Jula
- Ocho.. teraz zacznie się krytyka mistrza - zażartował Kosa
- Fajnie czytaliście, ale Ty - wskazał na Kosę - się za bardzo wydurniałeś, ale bajka była fajna. Możecie przyjść znowu, ale z pokazem piłkarskim. Moi koledzy się ucieszą.
- Pomyślimy o tym - odpowiedzieli zgodnie piłkarze i razem już w szóstkę udali się na stadion, gdzie Julia musiała iść do sztabu załatwić kilka papierkowych spraw zawiązanych z odbytą akcją. W tym samym czasie Kamil ze swoimi "wujkami" na płytę boiska, gdyż mały chciał sobie na chwilę pograć.
Kiedy dziewczyna wróciła zobaczyła jak jej brat wesoło gania za piłką z.. tatą Kuby - Romanem Koseckim! Fakt, że młody tak dobrze się z nim bawi nieco zaskoczył Julkę, ale przecież podczas jej amnezji oraz wtedy gdy jej nie było mały miał prawo się z nim "zaprzyjaźnić".
- Julka, zobacz dziadek przyszedł i gra ze mną w piłkę - zawołał Kamil podbiegając do Julki
- Cieszę się - odpowiedziała i niepewnie podeszła do Kuby, który rozmawiał ze swoim ojcem.
- Tato, to jest Julia - moja dziewczyna - powiedział dumnie młody Kosecki
- Dzień dobry. Julia Mielny. Miło mi pana poznać - odpowiedziała nieśmiało wyciągając rękę. Chciała zrobić jak najlepsze wrażenie na tym człowieku, ponieważ osobiście widziała się z nim pierwszy raz.
- Witaj, Roman Kosecki, tata Kuby - uśmiechnął się do niej - Młody mi oraz mojej zonie wiele o Tobie opowiadał. Miło nareszcie Cie poznać.
- Mi Pana również.
- Co robisz na stadionie? - zapytał
- Tato...
- Przecież to zwykłe pytanie - uśmiechnęła się do swojego chłopaka - Byłam złożyć papiery z wizyty w przedszkolach. Zorganizowałam taka mała akcje, w której Legioniści czytali bajki. Wszystko po cichu, żeby nie robić wielkiego rozgłosu, dla dobra dzieci.
- Bardzo dobra inicjatywa. Masz jeszcze jakieś pomysły? - zapytał, a dziewczyna zawahała się
- Sądzę, że dobrym pomysłem byłoby odwiedzić dzieci w szpitalach. Możemy też rozegrać mecz: zawodnicy Legii vs. sztab, wstęp wolny lub np. symboliczna złotówka, a potem spotkanie z piłkarzami.
- Albo sprzedać bilety po 5 zł i cały zysk przekazać jakieś fundacji - dodał Marcin Żewłakow, który akurat wyszedł z gabinetu porozmawiać z Romanem Koseckim. - Julia całkiem dobrze myślisz. Wpadnij w poniedziałek do biura omówimy szczegóły.
- Oczywiście - odpowiedziała uśmiechając się
- Tato, skoro już tutaj jesteś, razem z Julką chcielibyśmy zaprosić Ciebie z mamą do nas na obiad - zakomunikował młody Kosecki, po uprzednich ustaleniach tego ze swoją dziewczyna w domu
- Do Was? - zapytał zdziwiony ojciec
- Tak, mieszkamy razem - powiedziała Jula
- W takim razie dziękujemy za zaproszenie. Na pewno się pojawimy. - rzekł tato Kosy, po czym cała trójka pożegnała się i udała do mieszkania Kuby.
~***~
Dziś trochę krótko i o niczym w sumie, ale potrzebowałam tego rozdziału. Taki musiał powstać, mam nadzieję, ze na śmierć się nie zanudziłyście :)
I tak poza tym: Kosecki wczoraj brał ślub. Ja życzę młodej parze wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia :) <3
No czemu on jest taki przystojny?
Buziaki :**