niedziela, 27 października 2013

Rozdział 14


Miłość po prostu jest. Kochaj i nie żądaj zbyt wiele. Po prostu kochaj!






Minęły dwa dni. Żadne z nich nie odzywało się do siebie. Kuba na treningach grał jak zawsze, jednak brak mu było tego błysku w oku, który zawsze mu towarzyszył. Julka nie potrafiła się skupić na niczym, dlatego pan Jacek dał jej parę dni wolnego. Myślała o nim i o tym co jej powiedział. Nie potrafiła o tym zapomnieć.

 Nie potrafię patrzeć jak się z nim widujesz! Kiedy ktoś się do Ciebie przystawia mam ochotę mu przywalić. Jesteś dla mnie wszystkim i nie potrafię już tego dłużej ukrywać. Wiem, jesteśmy przyjaciółmi, ale nie potrafię tak dłużej. Już kiedy zobaczyłem Cie pierwszy raz wiedziałem, że jesteś niesamowita. Ten bukiet miał być dla Ciebie. Julka, ja Kocham Cię!

Na samo wspomnienie tych słów uśmiech pojawiał się jej na twarzy, lecz zamiast wsiąść się w garść wolała leżeć w łóżku i użalać się nad sobą, kiedy Kamil był w przedszkolu. Kiedy już wracał trochę się ogarniała i bawiła się z nim, lecz nadal czuła pustkę.
Dziś wiedziała co musi zrobić.
Wzięła swojego laptopa i sprawdziła bilety na ostatni mecz sezonu Legia - Śląsk. Niestety, nigdzie już ich nie było. Jedyną jej nadzieją był Dominik. On na pewno jej pomoże

- Słucham? - odezwał się głos w słuchawce
- Rozmawiam z Dominikiem?
- Przy telefonie
- Cześć. Nie poznałam Cię przez ten telefon. Z tej strony Julka. Mogłabym mieć do Ciebie prośbę?
- To zależy jaką
- Chodzi o to, że potrzebuje dwa bilety na jutrzejszy mecz i nigdzie ich nie mogę dostać. Byłaby taka możliwość, abyś mi załatwił?
- Właściwie to mam dwa wolne bilety. A można wiedzieć po co ci one?
- Chciałabym zobaczyć Kubę. Pewnie wiesz co zrobiłam i bardzo tego żałuję. Jeśli nie będzie chciał ze mną gadać to trudno, przynajmniej będę miała świadomość, że spróbowałam.
- Oj uwierz, że będzie chciał
- Jasne... zachowałam się jak kretynka... Tylko, nie mów mu nic, że będę, dobrze?
- Oczywiście. To przyjdziesz po te bilety do mnie, czy chcesz je jutro dostać?
- A jak lepiej?
- Może przed meczem?
- Ok
- To bądź półtorej godziny przed rozpoczęciem pod stadionem
- Ok, dziękuję Ci jeszcze raz!
- Nie ma za co - powiedział i rozłączył się.

- No to jutro idziemy na mecz- rzekła do swojego młodszego brata i poszła trochę ogarnąć swoje mieszkanie.


Nadszedł dzień meczu. Pełna obaw razem ze swoim bratem udała się na stadion, gdzie miał czekać na nią jej przyjaciel. Otrzymała od niego bilety i poszła szukać wejścia. Nigdy tego nie lubiła. Zawsze miała z tym jakiś problem...
Usiadła z Kamilem na wyznaczonych miejscach i obserwowała rozgrzewających się piłkarzy. Jej wzrok dokładnie był skierowany na jedną osobę i nie muszę chyba mówić, że chodzi o klubową 20. Najchętniej to już teraz zeszłaby do niego, powiedziała jak bardzo go kocha  zależy jej na nim, lecz wiedziała, ze takim zachowaniem może mu rozwalić mecz. Pozostała jej tylko nadzieja, że po meczu zechce z nią porozmawiać.

On niby trenował, niby skupiał się nad tym wszystkim, jednak ciągle myślał o niej. Jego przyjaciel nie mógł na to patrzeć. Musiał coś zrobić
- Chciałbyś żeby oglądała, prawda?
- A jak myślisz?
- A jeśli ci to obiecam przestaniesz być taki smętny?
- Skąd mam mieć pewność, że mówisz prawdę
- Nie wierzysz mi?
- Zagram ten mecz dla niej
- I takie podejście rozumiem - powiedział, po czym poklepał kolegę po ramieniu i udali się do szatni na odprawę.
Mecz zakończył się zwycięstwem 5:0 dla Legionistów. Można powiedzieć, ze to najbardziej emocjonujący mecz sezonu. Piękna oprawa, kibice, coś wspaniałego! Legia mistrzem Polski! Wszyscy piłkarze byli  zadowoleni ze zwycięstwa. Wszyscy, oprócz jednego.
- Czemu się nie cieszysz? Zdobyliśmy mistrzostwo! - zapytał Żyro
- Chciałbym, żeby tu była Julka...
- To ty nic nie wiesz? Przecież ona tu jest!
- Jak to, gdzie? Muszę ją zobaczyć - odpowiedział znacznie ożywiony.
- Za tobą - odezwał się łagodny głos dziewczyny
- Mówiłem, ze ogląda - wtrącił się Dominik i zostawił ich samych
- Julia - powiedział chwytając ją za rękę - ja nie powinienem był. Jesteśmy przyjaciółmi, ale nie potrafiłem tak po prostu, to jest...
- Nie wiem co powiedzieć - przerwała mu
- Po prostu prawdę. Rozumiem, ze nie chcesz mieć już ze mną nic wspólnego
- Kuba, posłuchaj mnie. Ni powinnam się tak wtedy zachować. Wiem, zraniłam Cię, ale ja wtedy spanikowałam. Nie wiedziałam co zrobić. Nie chcę przyjaźni. Chcę... chcę czegoś więcej.
W tym momencie chłopak chwycił ją w pasie, okręcił wokół siebie, a potem pocałował
- Kocham Cię - wyszeptał pomiędzy pocałunkami.
- Mam rozumieć, że my teraz... - wydukała nieśmiało na co chłopak znowu ją pocałował
- Taka odpowiedź wystarczy?
- Ewentua... - nie zdążyła dokończyć, gdyż jej usta znowu zostały zamknięte pocałunkiem. Wtedy oboje usłyszeli głośne brawa kibiców jak i znajomych Legionistów, a kiedy odwrócili się spostrzegli, ze są na telebimie. Julka się nieco speszyła, więc jej policzki przybrały kolor lekkiego różu
- Mówiłem Ci już, że ślicznie wyglądasz w rumieńcach? - szepnął jej do ucha
- Kiedyś tak, ale ja tak nie uważam. - odpowiedziała, a zaraz po tym obok nich znalazło się kilku reporterów.

- Panie Jakubie, możemy zadać kilka pytań?
- Proszę bardzo - odpowiedział
- To ja może sobie pójdę.
- Nie ma takiej opcji, zostajesz ze mną - powiedział i przyciągnął ją do siebie.

- Co dla pana znaczy to mistrzostwo?*
To hołd dla Warszawy. Było czuć, że miasto czeka na ten tytuł. W zeszłym tygodniu zaczynaliśmy trening o dziewiątej rano. Przy wjeździe na stadion widziałem ogromną kolejkę przed kasami. Taką na 100 metrów. Ludzie stali po bilety na mecz ze Śląskiem. Ale nie tak, że jeden za drugim, tylko zbici po pięć osób.


- Utożsamia się pan z Legią?
- Trudno się nie utożsamiać, skoro ojciec grał w Legii, a na murach, obok których codziennie przechodziłem, były wymalowane "elki". Dorastałem wśród kolegów zakochanych w Legii. Braliśmy większy busik z Konstancina, siedmioosobowy, i się jeździło na Łazienkowską. Kiedy po meczu podchodzę pod trybuny, spotykam znajomych, z którymi chodziłem na Żyletę.
- I na koniec ostatnie pytanie. Co Pan czuje mając u swojego boku taką kobietę? 
- Julka jest najwspanialszą, najpiękniejszą i najmądrzejszą dziewczyna jaką kiedykolwiek spotkałem. Jeśli ktoś będzie chciał mi ją odebrać gorzko tego pożałuje. 

- Idziesz z nami świętować? - zapytał Rzeźniczak
- Wolałbym spędzić dzisiejszy wieczór z Julka i Kamilem, rozumiesz...
- Jasne, jasne. Odbijemy innym razem.
- Jak chcesz to idź! Ja Cie nigdzie nie trzymam!
- Wiem, ale chcę zostać z Wami
- W takim razie jedziemy do domu?
- Oczywiście kochanie - odpowiedział i w trójkę udali się do samochodu


- Nawet nie wiesz jak się ciesze, ze Cie mam - rzekł przytulając ją najmocniej jak potrafił kiedy leżeli w łóżku.
- Ale wiesz, że musisz się mną dzielić?
- Co? Ty chyba sobie żartujesz!
- Mówię całkiem poważnie.
- Niby z kim?
- Może z Kamilem? A co zazdrosny?
- O Ciebie zawsze!
- Mogę z wami spać? - zapytał Kamil przychodząc ze smutna minką ze swojego pokoju
- Jasne, wskakuj.
- Stało się coś?
- Śnił mi się straszny sen
- Choć tu do mnie. Przytul się do siostrzyczki.
- A ja też mogę? - zapytał Kosecki
- Też miałeś zły sen?
- Tak... Śniło mi się, że nie mam Was - powiedział, na co dziewczyna przytuliła go, a po chwili cała trójka zasnęła wtulona w siebie.




~***~
Wróciłam!
Wiem, nawaliłam, nie dodając nic przez te dwa tygodnie.
Nie powinnam się usprawiedliwiać, ale szkoła... czasem mam jej dosyć...
Ale nie będę się tutaj nad sobą użalać, nie od tego tu jestem :)
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba, bo szczerze mówiąc to jeden z moich ulubionych :D

Nie wiem czy to coś pomoże, bo niewiele osób tu zagląda, ale polecam genialnego bloga!

A więc czytajcie, komentujcie, do następnego ;**


* pożyczone z Przeglądu Sportowego. Mam nadzieje, ze się nie obrażą :)
P.S Przepraszam za błędy i to tło w pewnym momencie. Nie wiem co jest grane, a szczerze to nie mam siły już tego poprawiać. (Jest 2 w nocy :) ) Mam nadzieję, że zrozumiecie!

Buziaki;**
Anonimka/J ;*

niedziela, 6 października 2013

Rozdział 13








" I proszę Boga, nigdy więcej, niech nie pozwoli na to by ktoś trafił w moje serce!"










Jak obiecałem chłopakom po treningu miałem zamiar iść po Julii. Kupiłem bukiet róż i poszedłem piechotą. Stwierdziłem, że tym sposobem będe miał więcej czasu aby sobie wszystko przemyśleć, ułozyć sobie w głowie to, co jej powiem. Obawiałem się tego jak zareaguje. A jeśli nie będzie mnie chciała już więcej widzieć? Nie, nie mogę tak mysleć...
Po około godzinie byłem na miejscu. Kiedy miałem podejść do jej drzwi zamurowalo mnie. Kogo tam zobaczyłem? Oczywiście, że Łukasza! Schowałem się za najbilższe drzewo, aby przypadkiem mnie nie zobaczył. Nie miałem jakieś szczególnej ochoty na rozmowę z nim. Wszedł do jej mieszkania, a po kilku minutach wyszli z niego w trojkę: On, Julka i Kamil. W środku mnie się gotowało. Nie mogłem patrzec na to jak on ją przytula do siebie. Może to głupie, ale postanowiłem ich śledzić. Może lepiej odsunąć się na bok? Jeśli Julia ma być z nim szczęśliwa... Kocham ją, ale nie chcę, żeby była nieszczęśliwa.
Spacerowali po parku. Mały chyba nie za bardzo lubił Łukasza, bo ciągle go "niechcący szturchał, albo wchodził mu pod nogi, albo się brzydko odzywał. Nie powiem ma chłopak charakterek. Na jego miejscu chyba bym się podobnie zachował. W sumie wyglądało to całkiem zabawnie. Nastała chwila ciszy, którą zagłuszył telefon. Oczywiście nie kogo innego jak mój! Wyłączyłem go jak najszybciej, ale Kamil i tak mnie zobaczył
- Kuba!! - wykrzyknął i podbiegł do mnie. Wziąłem go na ręce, ale po chwili Julka mnie zawołała do siebie, więc odstawiłem go na ziemię.
- Cześć, co Ty tu robisz? - zapytała
- Hej. Byłem na spacerze
- Z tym bukietem?
- Tak... - odpowiedziałem niepewnie
- Mogeś mi powiedzieć, że masz dziewczynę
- Nie mam, bo ja... ja szedłem do Ciebie, ale Ty wyszłaś z nim i...
- Śledzisz mnie? - na to tylko spuściłem głowę - Kuba czy Ty jesteś normalny? Dlaczego?
- Bo nie potrafie patrzeć jak się z nim widujesz! Kiedy ktos się do Ciebie przystawia mam ochotę mu przywalić. Jesteś dla mnie wszystkim i nie potrafię już tego dłuzej ukrywać. Wiem, jesteśmy przyjaciółmi, ale nie potrafie tak dłużej. Już kiedy zobaczyłem Cie pierwszy raz wiedziałem, że jestes niesamowita. Ten bukiet miał byc dla Ciebie. Julka, ja Kocham Cię - powiedziałem i spojrzałem w jej oczy. Widać w nich było ogromne zaskoczenie. Zblizyłem się do jej twarzy i nie zastanawiając się długo  złozyłem na jej ciepłych wargach pocałunek, a potem nastąpiło to, czego obawialem się najbardziej. Zabrała Kamila i mówiąc ciche "przepraszam" uciekła. Odwróciłem się i zobaczyłem, że Łukasz się ze mnie nabija
- I z czego się cieszysz? - zapytałem
- To było od poczatku wiadome. Przeciez taki ktoś jak Julia nie bedzie chciała być z takim dupkiem jak Ty!
- Spierdalaj - rzuciiłem ostro
- Wiesz co, Kubusiu? Bierz sobie Julię. Nie chce mi się uganiać za taką zdesperowaną dziewczyną. Tego kwiatu jest pół światu - rzekł i odszedł zostawiając mnie samego
- Nigdzie nie ma drugiej takiej - wymamrotałem i wróciłem do domu. Wyrzuciłem bukiet do pierwszego napotkanego kosza rzucając przy tym wiązanką przekleństw i wszedłem do sklepu. Kupiłem kilka butelek wódki, piwo i poszedłem do siebie




~***~



Co ja zrobiłam? Dlaczego uciekłam? Jestem totalną kretynką. Kocham go i zamiast powiedzieć mu to uciekłam. Zachowałam się gorzej niż pięcioletnie dziecko. Leżałam w łóżku ubrana w koszulkę Kuby, którą zostawił u mnie w noc kiedy się polał sokiem tuląc do misia.
- Julka, co się stało? - zapytał Kamil, który ciągle przy mnie siedział. Nawet przy nim nie potrafiłam się opanować i wybuchnęłam jeszcze większym płaczem.
- Dasz mi swój telefon? - zapytał, a ja nie wiele myśląc podałam mu go. Mój braciszek oddalił się trochę
ode mnie i wybrał jakiś numer. Niechcący włączył głośnomówiący, więc wszystko słyszałam

- Halo, ciocia? Tu Kamil
- Cześć Kamilku. Stało się coś?
- Julka ciągle płacze i jest smutna
- A wiesz co się stało?
- Nie za bardzo. Przyjedziesz?
- Za chwileczkę będę
- Fajnie - powiedział i rozłączył się.

- Bardzo miło z Twojej strony, ze po nią zadzwoniłeś - szepnęłam, kiedy znalazł się na łóżku.
- Od tego się ma brata

Po niecałych 30 minutach Monika zjawiła się w moim mieszkaniu. Poprosiła Kamila, aby poszedł się do siebie pobawić. Mały to oczywiście zrozumiał i po chwili zniknął za ścianami swojego pokoju. Monika usiadła na skraju mojego łózka i przytuliła mnie. Siedziałyśmy tak kilka minut.
- Co sie stało? - zapytała przerywając ciszę
- Kuba - powiedziałam i znowu wybuchnęłam płaczem
- Co on Ci zrobił? Niech ja go tylko dorwę to mnie popamięta!
- Powiedział, że mnie kocha
- I to jest powód do płaczu? Julka, powinnaś się cieszyć!
- Nie, bo jestem kretynką i uciekłam. Teraz już na pewno nie będzie mnie chciał widzieć. Czemu jestem taką idiotką?
- Ci.. Uspokój się. Wszystko się jakoś ułoży. Kuba to mądry chłopak. Jak chcesz, to powiem Dominikowi, zeby z nim porozmawiał
- Lepiej nie, albo... nie wiem...
- Wysłać go tam teraz?
- Nie wiem... Gdybym nie uciekła teraz siedziałabym u niego. Czemu taka jestem?
- Boisz się, że Cię zrani?
- Wiem, ż emnie nie zrani. Przy nim czuję się tak dobrze... Boję sie mu to powiedzieć.
- Dlatego siedzisz w jego koszulce? - zapytała a ja spuściłam głowę.

Miłość jest cudowna, ale czesto przez nią cierpimy. Boimy się wyrażać swoje uczucia do innych, a później jesteśmy źli na siebie. Takie jest życie, niestety. Siedziałam jeszcze trochę z Moniką rozmawiając. Bardzo mi pomogła. Odkąd Ola zamieszkała w Hiszpanii Monika jest dla mnie największym wsparciem.



~***~



Chłopak siedział w swoim mieszkaniu. Oglądał jakiś głupi film w TV kiedy dostał sms od swojej ukochanej.

"Dominik, proszę sprawdź co u Kuby"

Szybko zebrał się i udał do mieszkania swojego przyjaciela. Zadzwonił kilka razy dzwonkiem, lecz nikt nie odbierał. Nacisnął klamkę, a w mieszkaniu zastała go ciemność. Zapalił światło, a to co zobaczył go zaskoczyło. Zobaczył Kubę leżącego na kanapie, a wokół niego walało się kilkanaście puszek po piwie.
" Co on ze sobą zrobił" - pomyslał
- Kuba, Kuba wstawaj - wołał szturchając go
- Zostaw mnie w spokoju - wybełkotał
- Chłopie, ogarnij się! - krzyknął
- Nie krzycz tak. Matko jak mi głowa pęka
- Trzeba było się upić? Co Ty w ogóle zrobiłeś ze sobą?
- Przynieś mi jakieś tabletki
- Sam sobie przynieś
- Dominik, no proszę...
- Ok, ale wstawaj i sprzataj ten chlew. Jak to wszystko wygląda?
Chcąc, a raczej nie chcąc Kuba podniósł się z kanapy i zaczął zbierać wszystkie puszki jakie miał w pokoju. Jego przyjaciel osobiście zadbał o to, aby pozostałości po wódce zostały wylane do zlewu. Dominik dał mu lekarstwo po czym usiedli na fotelach

- Teraz gadaj
- Co?
- Może dlaczego tak wyglądasz? - zapytał sarkastycznie
- Posłuchałem Was i mnie zostawiła
- Przykro mi
- Tobie jest przykro? Straciłem ją. Straciłem bezpowrotnie najważniejszą osobę w moim zyciu, a Ty mówisz, ze Ci przykro? Jakbyś się czuł, gdyby Monika Cię zostawiła? A to wszystko przez Wasze wspaniałe rady.
- Nie byłbym tego taki pewien
- Niby dlaczego?
- Monika u niej była
- I co w związku z tym?
- Jest w podobnym stanie do Ciebie. Daj jej wszystko przemyśleć.
- Jasne...
- A teraz idź spać. Jutro trening i mam nadzieję, że sie stawisz.
- Tak tatusiu...

Furman wyszedł, a Kosecki zsotał w mieszkaniu sam. Może jego przyjaciel miał rację? Może potrzebny jest czas? Poszedł spać, gdyż jutro czekał go wyczerpujący trening. Miał nadzieję, ze uda mu sie skupić na piłce a nie na jego Julii. Miał nadzieję, że jego...





~***~
No i mamy kolejny rozdział! Dziękuję Wam za komentarze! Gdyby nie one, nie wiem czy dałabym radę napisać dzisiaj. Jesteście wspaniałe ;**

Jak widzicie trochę namieszałam, ale życie nie zawsze jest takie kolorowe jak nam się wydaje ;)

Do następnego! 



Buziaki ;**
Anonimka/ J