"Czasami trudno nie mieć wrażenia, że coś, co nas spotyka już kiedyś się nam nie przytrafiło. Tylko co wtedy, gdy sprawa dotyczy miłości? Tej jedynej, niepowtarzalnej miłości. Czy to jeszcze zwykłe deja vu?"
- To Teodorczyk nadal gra w Lechu? – zapytał Kuba, kiedy
wychodzili na murawę.
- No tak. Nie wiedziałeś? – zapytał zaskoczony Furman
- On nie miał przechodzić do jakiegoś zagranicznego klubu?
- Miał, ale transfer nie doszedł do skutku.
- Gdybym to szybciej wiedział… Przecież on może mieć Julkę!
- O tym nikt z nas nie pomyślał… Porozmawiamy o tym po
meczu. Teraz, wiesz. Trzeba najpierw wygrać.
- Ale zaraz potem jadę do niego. Musze mieć pewność, że jej
nie przetrzymuje. Jeśli ją nie odnajdę, nie wybaczę sobie tego…
- Na pewno znajdziesz - powiedział jego przyjaciel i poklepał po ramieniu. - A teraz wiesz, skup się na meczu.
- Tak, tak, wiem. Tylko zwycięstwo. A przy okazji trochę się na Teodorczyku odegram - odparł i pobiegł ustawić się na swoją pozycję.
Spotkanie zakończyło się wygrana Legionistów 1:2.
- Bardzo dobry mecz w Twoim wykonaniu - pochwalił Kose trener
- Dziękuję trenerze.
- Następnym razem nie fauluj tak ostro innych zawodników.
- Panie trenerze, to była walka o piłkę.
- Walka walka, ale w 85 minucie mogłeś wylecieć z boiska
- Na szczęście dostałem tylko żółty kartonik.
- Na Twoje szczęście. Następnym razem, proszę jednak nie przekładać spraw osobistych na boisko. Musisz pamiętać, ze jesteś w pracy, a do przeciwników powinieneś się odnosić z należytym szacunkiem.
- Rozumiem i przepraszam - dodał lekko spokorniały
- No dobrze, a teraz możesz lecieć do Kamila. Mały już się nie może doczekać spotkania z Tobą.
- Wujku! - krzyknął mały na widok Koseckiego - Wiedziałem, ze to wygracie. Jesteście najlepsi na świecie!
- Na świecie to na pewno nie, ale w Polsce to i owszem.
- Wujku...
- Tak?
- Musze do łazienki
- Chodź - chwycił małego za rękę - Mam nadzieję, że szybko coś znajdziemy - o tutaj jest
- Szybciej..
- Nie marudź. Przecież już jesteśmy - rzekł, a kiedy wyszli Kuba poczuł jakiś opór na drzwiach. Jak się po chwili okazało - uderzył śliczną niebieskooka dziewczynę.
- Przepraszam panią bardzo - powiedział pomagając jej wstać
- Nic się nie stało. To moja wina. Nie popatrzyłam jak idę. - odpowiedziała posyłając chłopakowi uśmiech
- Kuba jestem - przedstawił się
- Julka - odpowiedział, a wtedy po jego ciele przeszedł dreszcz. W jego sercu pojawiła się nadzieja, ze to może być ona, lecz po chwili opamiętał się. Przecież jego ukochana poznałaby go.
- A ten chłopczyk obok pana?
- Ciebie - poprawił ją - mów mi po imieniu. To jest Kamil. On jest...
- Twoim synem? - zapytała
- Nie.. Chyba za młody jestem jeszcze na dzieci. To brat mojej dziewczyny.
- W takim razie proszę ją ode mnie pozdrowić
- To raczej nie będzie możliwe- odpowiedział i wyraźnie posmutniał
- Dlaczego? - zapytała zdziwiona
- Miesiąc temu została porwana, albo sama zaginęła. Nie wiem jak na prawdę było. Wyjechała na szkolenie i nie wróciła...Strasznie za nią tęsknię. Wiesz? Jesteś do niej podobna. Masz jej uśmiech i oczy, to czym mnie urzekła. Tylko moja Julka miała inna fryzurę. Zaginęła tutaj, w Poznaniu i jeszcze nikt jej nie odnalazł, ale cóż, nie będę tutaj zanudzał swoimi historiami. - rzekł i sam siebie zaskoczył. Nie wierzył, że właśnie tyle opowiedział osobie, którą zna zaledwie od 5 minut.
Ona słuchała tego ze zdziwieniem. Z robiło jej się strasznie żal chłopaka. Zaczęła zastanawiać się nad tym co Kuba powiedział i doszła do wręcz absurdalnego wniosku, że to ona może być jego Julią. Ale przecież Lukasz by jej tak nie oszukał. Jej chłopak nigdy by jej nie okłamał. Przynajmniej miała taka nadzieję. Chciała w to wierzyć.
- Przykro mi - wykrztusiła z siebie - Przepraszam, muszę już iść. Miło było Cię poznać - powiedziała odchodząc. Przypomniała sobie bowiem, ze Łukasz może ją tutaj zobaczyć, a to nie byłoby miłe spotkanie.
- Mi również- odpowiedział cicho.
Chłopak był tym wszystkim mocno zszokowany. Nie wyobrażał sobie jak ktoś mógł być tak strasznie podobny do jego ukochanej. Wpajał sobie jednak do głowy myśl, że takie sytuacje się w życiu zdarzają.
Razem z Kamilem i resztą Legionistów udał się do hotelu, gdyż okazało się, że ich autokar zepsuł się. Kolejny miał być dopiero za kilka godzin, dlatego sztab zadecydował, że zostaną na noc w Poznaniu. Władze Legii się wszystkim zajęły i już po kilkunastu minutach wszyscy byli już w pokojach hotelowych.
Zmęczeni całym dniem Kosecki, Furman i Kamil od razu położyli się do łóżek
- Kuba, mogę do Ciebie do łóżka? - zapytał mały, kiedy Furmi zgasił światło - boję się ciemności
- Jasne, chodź tu do mnie - odpowiedział i przyjął chłopca do siebie
- Chciałbym do Julki...
- Ja też, mały, bardzo... odnajdziemy ją - powiedział i przytulił go spij już
- Dobrze - ziewnął - dobranoc - powiedział, zamknął swoje oczka i po chwili już spał.
- Kuba, masz jakiś problem? - zapytał pół przytomny Dominik
- Można tak powiedzieć, ale nie będę Ci o tym w nocy gadał. Pewnie chcesz spać.
- Stary, jestem twoim przyjacielem. Mów!
- Wiesz... dzisiaj miałem dziwne zdarzenie. Spotkałem pewną dziewczynę, a konkretnie uderzyłem ja drzwiami - zaczął mówić, a jego przyjaciel zaczął się śmiać
- Geniuss...
- Nie dokończyłem jeszcze a ty już zaczynasz cieszyć mordę. Mam Ci przypomnieć jak poderwałeś Monikę? "Przepraszam, bolało jak spadłaś z nieba?" Stary, ja myślałem, ze ona Ci przywali. Ciesz się, ze zostałeś oblany tylko sokiem.
- No sorry. Opowiadaj już ta swoja historię
- Jak wspominałem walnąłem w nią drzwiami. Ona była strasznie podobna do Julki. Nawet tak się nazywała. Tyle że była blondynką. Chciałem z nią porozmawiać, ale nie dało się, uciekła
- No nie dziwie się jej. Ja też bym się Ciebie wystraszył.
- D z i e n k i. Zawsze potrafiłeś pomóc
- Weź, tylko żartowałem
- Wal się
- Znajdziemy ją - powiedział ignorując słowa przyjaciela - zdarzają się ludzie podobni do innych. Sam kiedyś spotkałem kogoś podobnego do mnie. Ty pewnie również. Zobaczysz, Julka wróci, a temu kto ją...
-dzięki - przerwał mu - jutro idę do Teodorczyka, on może mieć z tym coś wspólnego
- Pójdę z Tobą, a teraz spij, bo jutro będziesz nie do życia.
- Dzięki. Jesteś prawdziwym przyjacielem - odpowiedział i zapadł w głęboki sen
~U Julki~
- Kochanie, wstawaj. Już 9:30. Za chwilę przyjedzie Iza (siostra Teo :) )
- Już? Matko, muszę wstawać. Jeszcze krem na ciasto nie zrobiony... - zaczęła panikować
- Ciastem się nie przejmuj. Powiedz mi lepiej co chciałabyś na śniadanie
- A to zależy czy sama muszę sobie zrobić, czy mi przygotujesz
- Zastanówmy się. No dobrze - rzekł widząc kocie oczka Julki - dzisiaj ja Ci mogę zrobić
- W takim razie poproszę mocna kawę i dobre kanapki
- Dla mojej księżniczko wszystko - powiedział i poszedł zająć się przygotowaniem śniadania. Dziewczyna natomiast udała się do łazienki ogarnąć twarz, uczesać i ubrać. Po wykonaniu tych czynności zeszła do kuchni, gdzie czekało na nią przygotowane przez Łukasza śniadanie.
- Tak w ogóle jak Ci się spało?
- Dobrze, ale denerwują mnie te kolory ścian w sypialni. Moglibyśmy przemalować na inny?
- Wiedziałem, że kiedyś poruszysz ten temat - odpowiedział uśmiechając się
- Przepraszam jeśli Cię tym uraziłam. Nie chciałam. Ja po prostu
- Nie lubisz tego koloru - dokończył za nią - Wiem, już kiedy się do mnie wprowadzałaś dałaś mi to odczuć - kłamał - no cóż, nie pozostaje nam nic innego jak pomalować na inny.
- Na prawdę to dla mnie zrobisz?
- Oczywiście! Przecież chodzi mi o to, abyś tutaj czuła się dobrze, prawda? To na jaki kolor malujemy?
- Jeszcze nie wiem.
- Ok, czyli kolor wybierzemy potem - rzekł i w tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi - pójdę otworzyć
-Nie! Nie jesteś ubrany. Nie będziesz przed innymi goła klata świecił. Ja otworzę.
- Czyżby ktoś tu był zazdrosny? - zapytał
- Może - odpowiedziała i ruszyła w stronę drzwi.
- Iza? Miło mi Cie widzieć. Proszę wejdź do środka
- Ogólnie przepraszam, ze tak wcześnie jestem, ale samoloty mi przełożyli i nie miałam Was jak powiadomić, bo telefon mi padł. Mam nadzieję, że nie sprawiłam Wam tym kłopotu.
- Nie, skądże. Nawet lepiej, pomożesz mi wybrać nowy kolor do sypialni.
- A co z tamtym nie tak?
- Znudził mi się. Głodna? -zapytała - my własnie śniadanie jedliśmy
- Nie dziękuję.
- To może kawy?
- Poproszę.
- Łukasz? No gdzie Ty jesteś?! Ile można zakładać koszulkę?! - krzyknęła na cały dom
- Już jestem - powiedział i objął swoja dziewczynę. w tym momencie rozległ się kolejny dzwonek do drzwi.
- Spodziewasz się kogoś jeszcze? - zapytała
- Nie, ale pójdę otworzyć
- Ok, w takim razie ja idę do łazienki...
~***~
Hej ;*
Nie wiem czy ktoś tu jeszcze jest, ale postanowiłam dodać ten rozdział. Mam nadzieję, ze Wam się spodoba ( ile komuś chce się czytać takie coś). Długo zastanawiałam się czy to kontynuować, ale ja... nie potrafię Was tak zostawić... Przepraszam za wszelkiego rodzaju niedociągnięcia i.. DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚCIE <3
Do następnego!
Buziaki ;**
Anonimka. J ;**